W ostatnich miesiącach nazwisko Brenta Hindsa wyjątkowo często pojawiało się w przestrzeni publicznej. Wszystko to ze względu na fakt, że po dwudziestu pięciu latach ogłoszono, że gitarzysta odchodzi ze składu formacji, w powstawaniu której brał udział, czyli Mastodon.
Co prawda zaznaczono, że dzieje się to w przyjacielskiej atmosferze, jednak na początku sierpnia muzyk zaczął wprost krytykować kolegów z dawnego zespołu i stwierdził, że został z niego po prostu wyrzucony. Hinds nie miał jednak zamiaru składać broni i chciał skupić się na działaniu z własnym, nowym projektem - okazało się też, że współpracował on z nową grupą Bama Margery nad premierowym materiałem.
ZOBACZ TAKŻE: Bam Margera pracował w studiu z Brentem Hindsem przed śmiercią gitarzysty!
Nowe oświadczenie policji w sprawie śmierci Brenta Hindsa
Niestety, w czwartek 21 sierpnia media na całym świecie obiegła szokująca informacja o śmierci Brenta Hindsa. Muzyk zginął dzień wcześniej, czyli 20 sierpnia, w tragicznym wypadku drogowym podczas jazdy na swoim motocyklu po rodzinnym mieście, Atlancie w stanie Georgia - miał raptem 51 lat.
Od początku w sprawie mówiło się, że Hinds zginął, gdyż jadący z naprzeciwka samochód nie ustąpił mu pierwszeństwa w chwili, gdy ten skręcał swoim motocyklem. Teraz jednak pojawiło się nowe oświadczenie służb, które rzuca inne światło na całą sytuację.
Jak z niego wynika, śledczy uznali, że to gitarzysta jest winny wypadkowi, w wyniku którego poniósł śmierć. To on, a kierowca SUV-a miał nie ustąpić pierwszeństwa podczas skręcenia w lewo, a do tego znacząco przekroczył dozwoloną prędkość. Nowy raport policji, do którego dotarł portal "Atlanta News" ma stwierdzać otwarcie, że to były muzyk Mastodon ponosi winę za wypadek, w którym stracił życie.
