Yngwie Malmsteen w Kiss? Wirtuoz gitary zdradził, że otrzymał kiedyś ofertę od zespołu
Yngwie Malmsteen to dość popularny szwedzki wirtuoz gitary, który występował w takich grupach, jak Steeler czy Alcatrazz. W 1984 muzyk rozpoczął karierę solową za sprawą albumu Rising Force. Do dziś zresztą ją kontynuuje. W 2021 wydał swoją ostatnią płytę.
Jego kariera mogła jednak potoczyć się zupełnie inaczej. Malmsteen, jak się okazuje, był bardzo bliski dołączenia do składu legendarnej formacji Kiss. Ofertę otrzymał w 1982 roku.
Zaproponowano mi dołączenie do Kiss, kiedy byłem jeszcze w Szwecji, w 1982. Moja taśma krążyła po branży. Mam sześć stóp i trzy cale wzrostu. Ale wówczas nie wiedziałem tego, ponieważ korzystałem z systemu metrycznego. Powiedziałem im więc, że mam 192 centymetry. Oni nie wiedzieli, co to znaczy, a ja nie wiedziałem, co oznacza "sześć stóp" – przyznał Malmsteen w rozmowie dla Guitar Player.
Sześć stóp i trzy cale to nieco pond 190 centymetrów. To dość ważna informacja w przypadku tego amerykańskiego zespołu znanego z takich utworów jak Love Gun czy Detroit Rock City. Wspominał o tym kiedyś również Marty Friedman, były gitarzysta Megadeth, który również miał ofertę ze strony Kiss.
– Kiedyś, dawno temu, zadzwonili do mnie ludzie z Kiss. Zapytali mnie: "Czy byłbyś zainteresowany przesłuchaniem do zespołu?". Odpowiedziałem, żeby powiedzieli tylko kiedy i gdzie ono będzie. Najpierw zadali mi jednak kilka pytań. "Nie masz zarostu, prawda?". No nie. "Masz długie włosy, prawda?". Zgadza się. "Jesteś chudy?". Prawda. "A masz ponad 180 cm wzrostu?". A ja na to: "Co? Mam 177 cm, ale będę miał operację, coś z tym zrobię". Odpowiedzieli mi, że to nie przejdzie. Byłem bardzo zdenerwowany – wspominał Friedman w rozmowie dla Sam Ash Music.
Gdyby więc Malmsteen dogadał się z Kiss w kwestii systemu pomiarowego, bardzo możliwe, że dostałby ten angaż... To jednak tylko gdybanie!
Gene Simmons wprost o powrocie Kiss na scenę. "Nie będzie żadnego show na scenie"
Na początku grudnia 2023 roku w Stanach Zjednoczonych formacja Kiss dała ostatni występ w ramach pożegnalnej trasy. Tym samym muzycy oficjalnie przeszli na koncertową emeryturę. Przynajmniej, jeśli chodzi o występy w charakterystycznych makijażach i z całym tym "anturażem".
Co ciekawe, zespół jeszcze w tym roku stanie na jednej scenie. Muzycy wezmą udział w zaplanowanym w dniach 14-16 listopada b.r. w Las Vegas wydarzeniu z okazji 50-lecia istnienia fanclubu Kiss Army. – Nie będzie żadnego show na scenie. Nie będzie całej ekipy składającej się z 60 osób, lewitujących zestawów perkusyjnych i tego wszystkiego. To będzie bardziej bardziej osobiste spotkanie, na którym przywitamy i poznamy fanów. Odpowiemy także w ramach sesji pytań i odpowiedzi. Pojawią się też zespoły grające covery Kiss. Oczywiście, nie wypuściliby nas, jeśli byśmy nie zagrali. Wykonamy więc kilka utworów. Nie mam jednak pojęcia ile ich będzie i jakie to będą tytuły – przyznał Simmons w rozmowie dla Las Vegas Review-Journal.