Slayer powraca, a Phil Demmel był kompletnie zaskoczony
Wielkimi krokami zbliża się premiera debiutanckiego albumu zespołu, na którego czele stoi Kerry King, gitarzysta Slayera. Krążek zatytułowany "From Hell I Rise" ukaże się na rynku 17 maja 2024 roku i znajdzie się na nim 13 utworów, w tym udostępniony w lutym w sieci "Idle Hands". Na płycie usłyszymy: wokalistę Marka Oseguedę, gitarzystę Phila Demmela, basistę Kyle'a Sandersa i perkusistę Paula Bostapha.
Grupa ogłosiła także koncerty w trakcie, których będzie promowała wspomniany album (muzyków zobaczymy również w Polsce, wystąpią w czerwcu na gdańskim Mystic Festivalu). W związku z tym wszystkim, dość sporym zaskoczeniem było później ogłoszenie powrotu na scenę... Slayera. Legendarny zespół będzie grał w tym samym składzie, w którym występował na scenie pięć lat temu w trakcie trasy pożegnalnej. Wiadomo, że Tom Araya, Kerry King, Gary Holt i Paul Bostaph zagrają we wrześniu i październiku trzy festiwalowe koncerty w Stanach Zjednoczonych.
Phil Demmel, w jednym z ostatnich wywiadów, przyznał, że nie spodziewał się takiego komunikatu.
– Zbiło mnie to z tropu. Nic o tym nie wiedziałem. Ogłoszenie koncertów Slayera zanim w ogóle zagraliśmy [z solowym zespołem Kerry’ego Kinga - przyp. red.] było dla mnie czymś naprawdę dziwnym. Slayer to nie moja sprawa. Podobnie jak kwestie "dlaczego i kiedy". Gdy po raz pierwszy usłyszałem, że Slayer wraca miałem pytania i otrzymałem na nie odpowiedzi. Jestem w stu procentach spokojny odnośnie tego wszystkiego, co się dzieje – podkreśla gitarzysta w rozmowie z "Good Company".
Polecany artykuł:
Zespół stworzony przez Kerry'ego Kinga na żywo zadebiutuje 9 maja w trakcie festiwalu Rockville w Stanach Zjednoczonych.