Błażej Król podbija polską scenę muzyczną od ponad 10 lat. Pod własnym nazwiskiem wydał już siedem płyt, a w każdej kolejnej odsłaniał nowe skrawki refleksji i doświadczeń. Dwukrotnie był również twarzą orkiestry Męskiego Grania – w 2020 i 2025 roku. Teraz, na miesiąc po zakończeniu tegorocznej edycji festiwalu, przyszedł czas na „Popiół” – najbardziej osobisty i autorefleksyjny z wszystkich dotychczasowych albumów.
Od lat umacniałem się, ale też świat klepał mnie po plecach z aprobatą, że moje enigmatyczne teksty, które dają słuchaczowi możliwość dowolnej interpretacji, są czymś wyśmienitym. Doszedłem jednak do momentu, w którym sam przestałem znajdować w nich coś dla siebie, a tym bardziej „o sobie”. Teraz natomiast postanowiłem, za namową kilku osób, napisać coś o Błażeju. Sam o sobie. 41 letni ja to pełen sprzeczności i niepokoju facet. Pozornie pogodzony, ale czujący strach przed mijającym czasem i ulotnością. Gubiący się i odnajdujący w codzienności. Uciekający przed sobą, żeby już przy mecie odkryć, że tak naprawdę goniłem sam siebie - artysta o nowym materiale.
Jeśli chodzi o warstwę muzyczną, na płycie usłyszymy powrót do brzmień gitarowych, od których w ostatnim czasie Błażej starał się uciekać w stronę syntezatorów. Płyta powstała przy współpracy z Pawłem Krawczykiem, który czuje muzykę gitarową, jak mało kto. Dojrzały songwriting Króla został tu przepuszczony przez jego produkcję - razem tworzą nawiązanie do najlepszych momentów Błażeja, ale w nowej jakości.
„Popiół” dostępny jest już w serwisach streamingowych oraz w formacie CD i LP. Oprawa graficzna albumu powstała w oparciu o wyjątkową ilustrację autorstwa Julii Sobolevej oraz zdjęcia wykonane przez Dawida Grzelaka. Płytę promuje singiel „Wszystko” – idealna pointa tego, do jakich refleksji i wniosków dochodzi Król na tym wydawnictwie.