W dniu rozpoczęcia festiwalu na fanów czekała jedna smutna niespodzianka – amerykańska formacja Cattle Decapitation niespodziewanie odwołała całą europejską trasę. Jednak organizatorzy dokonali niemalże niemożliwego, bo w zaledwie kilka godzin znaleźli godne zastępstwo dla grind/deathmetalowców z San Diego w postaci duńskiej formacji Chaotion. To właśnie Duńczycy pojawią się na scenie 6 czerwca na Shrine Stage i pokażą, czym jest prawdziwy brutalny death metal.
Mystic Festival 2025 - pogoda nie rozpieszczała
Wielkie metalowe święto rozpoczęło się od Warm Up Day, na który dostęp mieli jedynie posiadacze czterodniowych karnetów. Tego dnia koncerty odbywały się na czterech scenach, z czego główną była Park Stage, na której wystąpiły największe gwiazdy: Jerry Cantrell, Exodus i Alcest. Podczas Warm Up Day narzekać mogliśmy jedynie na pogodę, która i tak w odróżnieniu od prognoz potraktowała nas niezwykle łaskawie. Jednak ulewny deszcz, który falami napływał nad gdańską stocznię, nie odstraszył najwytrwalszych festiwalowiczów, którzy ani myśleli, aby schować się w pomieszczeniach, w których znajdują się The Shrine Stage i Sabbath Stage i odpuścić miejsca w pierwszym rzędzie na koncertach swoich ulubionych wykonawców, którzy występowali na scenach plenerowych. Tłumy przed Park Stage, mimo dość wczesnej pory przyciągnęła francuska formacja Alcest. Projekt inspirowany snami założyciela i wokalisty Neige'a od lat czaruje słuchaczy połączeniem black metalu z shoegaze. Podczas ich elektryzującego występu muzycy wprowadzili publiczność w swego rodzaju trans, w którym mogli zobaczyć barwy i obrazy, które Neige maluje w swoich utworach. Nie mogło zabraknąć klasyków w postaci „Autre temps” czy „Écailles de lune - Part 2”, ale również znakomitych kawałków, takich jak „Améthyste”czy „Flamme jumelle” z ostatniego wydawnictwa kapeli zatytułowanego „Les Chants de l’aurore”. Formacją, na którą z pewnością warto zwrócić uwagę jest doommetalowa grupa Castle Rat, którą dowodzi niezwykle charyzmatyczna i barwna wokalistka i gitarzystka Riley Pinkerton McCurry, mianująca się tytułem „Rat Queen”, która nie tylko magnetyzuje swoją sceniczną kreacją, ale również głosem. Występ nowojorczyków to niesamowity spektakl, podczas którego przyodziani w stroje, przywołujące na myśl postaci z opowieści z gatunku fantazy, wciągają słuchaczy w świat średniowiecznych legend i fantastycznych opowieści.
Mystic Festival 2025 – Warm Up Day. Legendy i Młode Wilki
Mimo ulewnego deszczu pod Park Stage przybyły tłumy, aby obejrzeć występ jednej z największych deathcore’owych gwiazd, a mianowicie amerykańskiej formacji Whitechapel. Zespół, który wraz z kolejnymi krążkami do swoich typowych deathcore’owych kompozycji coraz częściej wplata elementy groovemetalowe, a nawet progresywne, nie boi się także eksperymentować z czystym wokalem, swoją energią niemalże rozniósł scenę, a fani formacji, choć przemoczeni niemalże do suchej nitki, odeszli z ich koncertu z nadzieją na rychły powrót formacji do Polski. Mimo młodego wieku, muzycy z niemieckiej grupy Unprocessed, której przewodzi Manuel Gardner Fernandes, na swoim koncie mają już pięć albumów studyjnych. Zespół, udowadnia, że muzyka, także ta metalowa nie boi się eksperymentów. Niemcy, którzy tworzą głównie w nurcie progresywnym/djent, do swoich utworów przemycają nie tylko elementy rocka alternatywnego, ale także popu. Nic więc dziwnego, że zaskarbili sobie serca słuchaczy. Na uwagę zasługiwał także występ brytyjskiej grupy Inhuman Nature. Powstała w 2017 roku w Londynie formacja jest obecnie jedną z najciekawszych grup grających na styku thrash metalu i hardcore’u. Podczas Warm Up Day nie zabrakło także rodzimego akcentu w postaci poznańskiej grupy Martwa Aura, która właśnie promuje najnowsze wydawnictwo z 2025 roku zatytułowane „Lament”. Zespół, który działa już od ponad dekady, ma liczną rzeszę fanów, która nie zawiodła i zameldowała się podczas ich występu na indoorowej scenie The Shrine Stage. Martwa Aura podczas swojego koncertu zaprezentowała black metalowy chłód, w najczystszej postaci, a wszyscy, którzy zobaczyli ich występ po raz pierwszy, z pewnością już sprawdzają ich dyskografię.
Nie da się jednak ukryć, że wielu czterodniowe karnety zakupiło, aby móc zobaczyć na scenie prawdziwe legendy. O 20:30 na Park Stage zameldował się Jerry Cantrell – współzałożyciel, serce oraz mózg legendarnej grupy Alice in Chains. Gitarzysta, który nieprzypadkowo od lat określany jest mianem „króla riffów”, właśnie objeżdża Stary Kontynent i promuje swój czwarty solowy krążek zatytułowany „I Want Blood”. Na scenie wokalnie wspiera go charyzmatyczny Greg Puciato, który doskonale jest znany słuchaczom z występów w metalcore’owej formacji Dillinger Escape Plan. Choć Cantrell promuje solowe wydawnictwo, to nie odcina się od swoich korzeni i podczas koncertu w gdańskiej stoczni mogliśmy usłyszeć trzy klasyki od Alice in Chains, a mianowicie „Them Bones”, „Would” i na zakończenie „Rooster”. W 55-minutowym secie trudno było zawrzeć wszystkie najważniejsze utwory z solowych krążków ikony lat 90., która jest kluczową postacią, która stworzyła brzmienie Seattle. Podczas koncertu Jerry uraczył nas solidną porcją riffów, które od lat wprawiają w trans. Oprócz kawałków z najnowszej płyty, czyli tytułowego „I Want Blood”, „Vilified”, „Afterglow” oraz „Off the Rails”, Cantrell zagrał również trzy utwory z wydanego w 2021 roku albumu „Brighten”. Nie mogło zabraknąć także „Cut You In” z pierwszego solowego wydawnictwa artysty z 1998 roku zatytułowanego „Boggy Depot”, a także mocnego i hipnotyzującego „Psychotic Break”, pochodzącego z drugiego solowego krążka „Degradation Trip”, który Jerry zaserwował nam na otwarcie setu. Grego Puciato ewidentnie nie był w szczytowej formie, a po zakończonym koncercie w relacji na Instagramie przeprosił polskich fanów za swoją niedyspozycję spowodowaną infekcją gardła. Zgromadzony tłum mimo to spijał każde słowo z ust Cantrella, a lekkie niedomaganie Puciato w żaden sposób nie wpłynęło na fakt, iż był to kolejny ikoniczny występ żywej rockowej legendy. Wisienką na torcie Warm Up Day był występ legend thrash metalu – Exodus. Amerykańska formacja, która już od 1979 roku zaprasza do odtańczenia „toksycznego walca”, mimo upływu lat, nadal działa jak solidnie naoliwiona maszyna, a scenicznej werwy i energii pozazdrościć mogliby im nastolatkowie. Fani z radością powitali w formacji wokalistę i frontmana Roba Dukesa, który w 2025 roku powrócił w jej szeregi po ponad dekadzie. Exodus rozpoczął od mocnego uderzenia w postaci „Bonded by Blood” – tytułowego kawałka z ich ikonicznego debiutu z 985 roku. Od pierwszych nut było wiadomo, że Amerykanie nie dadzą swoim fanom ani minuty wytchnienia, a z każdym kolejnym kawałkiem, moshpit rozkręcał się coraz bardziej. Oprócz klasyków, jak „The Toxic Waltz” z kultowego albumu „Fabulous Disaster”, nie zabrakło również kompozycji „Prescribing Horror” czy „The Beatings Will Continue (Until Morale Improves)” pochodzących z ostatniego krążka formacji „Persona Non Grata”. Na koniec Exodus zostawił jeden ze swoich największych przebojów - „Strike of the Beast” ze wspomnianego debiutu „Bonded by Blood”.
Mystic Festival 2025 – nie tylko muzyka
Mystic Festival to nie tylko dziesiątki znakomitych wykonawców, którzy występują na pięciu scenach, ale również szereg atrakcji towarzyszących. Każdego roku festiwal oferuje spotkania i debaty z muzykami oraz przedstawicielami branży muzycznej. W tym roku będziecie mogli posłuchać między innymi rozmowy z Andreasem Kisserem z legendarnej formacji Sepultura oraz Piotrem „Peterem” Wiwczarkiem – frontmanem polskiej legendy Vader. Oprócz tego zobaczycie też wystawę poświęconą tejże formacji w metalowym muzeum sztuki. Oprócz tego będziecie mogli zobaczyć nostalgiczny set klipów i reklam z lat 90., przy których nie jednemu z nas łezka zakręci się w oku. Warm Up Day był znakomitym preludium do kolejnych trzech dni festiwalu, podczas których wystąpią takie gwiazdy, jak chociażby Bullet Form My Valentine, King Diamond, Sepultura, Vader, Dark Tranquillity, Apocalyptica, In Flames czy W.A.S.P.