Lesław Matecki przez pięć dekad nagrywał partie instrumentalne dla najważniejszych postaci polskiej sceny muzycznej. Za namową przyjaciół postanowił „wyjść z cienia” i zaprezentować słuchaczom autorskie kompozycje. Płytę „Matecki” nagrywał w doborowym towarzystwie znanych i cenionych muzyków. W studiu towarzyszyli mu Michał ‚Fox’ Król (Nosowska, Maria Peszek), Marcin Ułanowski (Ania Dąbrowska, Dawid Podsiadło), i Daniel Walczak (Dawid Podsiadło, Kasia Lins), który jest także producentem albumu.
Szczegóły wydawnictwa
Na płycie znalazło się 10 utworów, o których Matecki mówi, że są podróżą muzyczną do miejsc, w których był (hotel Chinzanso Tokio w „Japońskiej Robocie” i Falenica w „Lokalnej Ulicy”) i do takich, które tylko sobie wyobrażał. - W latach 80 i 90 sporo grałem w różnych miejscach na świecie. W Bejrucie po raz pierwszy usłyszałem muzyków, którzy akompaniowali legendarnej tancerce Nadii Gamal. To było niesamowite przeżycie i myślę, że kilka dźwięków na mojej płycie wzięło się z tego wspomnienia - opowiada artysta.
Utwory zostały zarejestrowane w domowych studiach muzyków oraz w studiu Monochrom w Gniewoszowie. - W trakcie pierwszej sesji dotarło do mnie, że tym razem to nie ja, ale inni muzycy nagrywają moje utwory. Pomyślałem, że teraz te kompozycje są wspólne, że to nasze dzieło. Byłem bardzo ciekawy, jak zinterpretują je moi koledzy - wspomina Lesław Matecki. - Każdy z muzyków dodał coś od siebie. Talent, wrażliwość i pewnego rodzaju czułość dla skomponowanych przeze mnie melodii.
Album „Matecki” ukazuje się na płycie winylowej i w formie cyfrowej (Stereo i Dolby ATMOS). To zwieńczenie 2-letniej pracy nad krążkiem i pięciu dekad obecności Lesława Mateckiego na polskiej scenie muzycznej. Ale to także część pewnej historii - o przyjaźni, szacunku i ludziach, którzy dają bezinteresowne wsparcie. - Długo myślałem nad wydaniem solowej płyty, ale zawsze było coś do zrobienia: a to nagrania, a to koncerty. Chyba szukałem wymówek, żeby nie brać na siebie odpowiedzialności, jeśli coś pójdzie nie tak. Drugi plan to komfortowe miejsce w branży muzycznej - śmieje się Lesław Matecki. - W trakcie pandemii zdałem sobie sprawę, że może to najlepszy czas, żeby wreszcie zrobić coś swojego. Decyzję pomógł mi podjąć Bogdan Kondracki (producent muzyczny). A Daniel Walczak, Michał „Fox” Król i Marcin Ułanowski dali mi takie wsparcie, że ani przez moment nie pomyślałem, żeby się z tego wycofać.
Wydawcą płyty „Matecki” jest TINT Production Piotra „Pędzla” Mizika, dystrybucja cyfrowa - [Integral] Distribution Services. Za oprawę graficzną odpowiada znakomity grafik Janusz Jurek. Autorem sesji zdjęciowej jest jeden z najlepszych w Polsce specjalistów od fotografii koncertowej - Michał Murawski.