Na początku kwietnia 2022 roku rozpoczął się proces, który Johnny Depp wytoczył swojej byłej małżonce, aktorce, Amber Heard. Artysta oskarżył kobietę o zniesławienie i domagał się od niej 50 mln dolarów zadośćuczynienia. Chodzi o felieton, który w 2018 roku ukazał się w “Washington Post”, w którym ta napisała, że była ofiarą przemocy domowej. Choć nazwisko aktora nigdy w nim nie pada, to uważa on, że jego publikacja znacząco wpłynęła na jego karierę. 1 czerwca ława przysięgłych ogłosiła wyrok w “procesie dekady” - przysięgli orzekli na korzyść aktora, zasądzając na jego rzecz odszkodowanie w wysokości 10 milionów dolarów, które aktorka jest mu zobowiązana zapłacić. Jednak przysięgli zdecydowali, że Johnny też zniesławił Amber w trakcie procesu (a konkretnie jeden z jego adwokatów) i nakazał mu zapłacić byłej żonie 2 miliony dolarów. Heard niemal od razu po ogłoszeniu wyroku zapowiedziała, że zamierza się od niego odwołać.
Była żona aktora-muzyka nie odwoła się od głośnego wyroku
W poniedziałek 19 grudnia Amber Heard opublikowała w swoich social mediach oświadczenie, w którym poinformowała, że rezygnuje z odwołania się od czerwcowego wyroku. Aktorka ogłosiła, że po długich przemyśleniach podjęła trudną dla siebie decyzję i zdecydowała się przyjąć ugodę. Amber zaznacza, że jej decyzja nie jest równoznaczna z przyznaniem się do winy, a wynika z troski o możliwość dalszego, normalnego życia. Aktorka wyraziła rozczarowanie postawą opinii publicznej, która przedstawiała ją wyłącznie w negatywnym świetle, napisała także, iż straciła wiarę w amerykański system prawny, który naraził ją na upokorzenia, których nie ma zamiaru przeżywać ponownie.
Zgodnie z ugodą Heard ma zapłacić Deppowi milionów dolarów, które on sam przeznaczy na wybrany cel charytatywny. Poinformował o tym zespół prawników aktora w oświadczeniu, zaznaczając, że ich klient jest bardzo usatysfakcjonowany takim obrotem sprawy.