Jim Morrison był postacią niezwykle inspirującą, która do dzisiaj budzi wiele emocji. Artysta odszedł zdecydowanie za wcześnie i tu nie ma wątpliwości. Oficjalna przyczyna śmierci to przedawkowanie heroiny, która zabrała wokalistę w wieku symbolicznych 27 lat. Gitarzysta The Doors, Robby Krieger twierdzi, że Jim chorował i nie chciał się leczyć. O jakiej chorobie mowa?
Jim Morrison cierpiał na ciężką chorobę? Gitarzysta The Doors ma pewną teorię
Robby Krieger w wywiadzie dla 'The Guardian', wyjawił, że Jim Morrison zmagał się z chorobą, której nie leczył. Chodzi o sifilis i jak powiedział gitarzysta:
Większość osób przeraziłaby się, gdyby zaraziła się potencjalnie śmiertelną chorobą przenoszoną drogą płciową, ale Jim cieszył się, że zbliżył się do XIX-wiecznych poetów i malarzy, których tak idealizował, a którzy cierpieli na tę chorobę. Nie chciał się leczyć, bo chciał doświadczyć szaleństwa. Myślę, że Jim miał poważne problemy psychiczne – schizofrenię maniakalno-depresyjną czy coś w tym stylu. Kiedy prasa pytała o jego rodzinę, mówił, że nie żyją. Jego matka była dziwna. Była bardzo władcza a on był na jej punkcie zafiksowany.
Jim Morrison zmarł w 1971 roku, miał 27 lat.