Jack White opublikował w sieci nowy teledysk. Zaprosił do współpracy znanego aktora
Jack White to artysta, który zdecydowanie nie lubi się nudzić. Obecnie cały czas intensywnie promuje swój ostatni solowy album, No Name, który ukazał się na rynku w 2024. Muzyk nie tylko koncertuje. Ostatnio wypuścił w świat teledysk zrealizowany do kompozycji Archbishop Harold Holmes.
I to jest nie byle jaki wideoklip. W roli głównej występuje bowiem... John C. Reilly! To aktor znany z takich filmów, jak m.in. Boogie Nights, Magnolia czy Gangi Nowego Jorku. Wcielił się on w postać szalonego teleewangelisty, który – w niemal komediowym stylu – recytuje tekst Archbishop Harold Holmes.
Co ciekawe, to sam Reilly zaproponował swój udział w teledysku White’a. – Ciągle mu powtarzałem: "Jack, powinniśmy nakręcić wideo. Ty powinieneś je wyreżyserować". Jack był w przeszłości zainteresowany reżyserowaniem. Więc powiedziałem: "Ja będę kaznodzieją, albo ty będziesz kaznodzieją, a ja to wyreżyseruję" – wyznał aktor w rozmowie dla magazynu Vulture. Dodał także: – Rozmawiałem z nim od miesięcy o tej piosence i próbowałem go zachęcić do nakręcenia teledysku. Powiedziałem: "Słuchaj, cokolwiek chcesz zrobić, jestem dostępny i będzie to dla mnie przyjemność".
Ostatecznie teledysk to dzieło Gilberta Trejo, syna legendarnego aktora Danny’ego Trejo.
W klipie, który udostępniamy poniżej, występują także muzycy z innych zespołów: Sami Perez z Cherry Glazer, Staz Lindes z The Paranoyds, Misha Lindes z Sadgirl oraz Arrow de Wilde ze Starcrawler.
Na sam koniec warto wspomnieć, że Reilly i White znają się od lat. W 2011 roku aktor wydał nawet dwa single za pośrednictwem wytwórni White'a, Third Man Records.
Jack White nie zamierza grać trzygodzinnych koncertów
Bilety na koncerty, z roku na rok, są coraz droższe. Fani więc jednocześnie oczekują, że ich ulubieni wykonawcy będą tym samym dawać coraz dłuższe występy. Oczywiście, nie brakuje artystów, którzy potrafią zagrać nawet i trzygodzinne koncerty. W tym gronie na pewno jednak nie ma White'a.
– Wiem, że żyjemy w czasach, w których ludzie lubią mówić "ten i tamten grał wczoraj przez 3 godziny!" i chwalić się tym następnego dnia. Mój umysł nie ma zamiaru "imponować" Wam w tym kontekście. [...] Nie wiem czy wiecie (albo pamiętacie), jak wygląda prawdziwy rockowy czy punkowy koncert. Raczej mówicie o wielkich spektaklach z laserami, pirotechniką, wielkimi ekranami z przygotowanymi klipami, wokalistami, którzy latają nad publicznością czy armatkami z koszulkami itp. My tego typu koncertów nie gramy – napisał, nie tak dawno, muzyk w mediach społecznościowych.