Ta dyskusja zdaje się od ponad dekady nie mieć końca. Wszystko zaczęło się od Gene Simmonsa, który w 2014 roku w wywiadzie dla "Esquire" orzekł śmierć rocka. Muzyk Kiss co i rusz udowadnia, że zdania nie zmienił, jednak nie da się ukryć, że jego wypowiedź sprzed lat mocno naruszyła sytuację w świecie ciężkich brzmień i do dziś skłania jego przedstawicieli do refleksji.
Nic więc dziwnego, że od czasu do czasu w różnych wywiadach czy za sprawą innych źródeł to obecnie już ikony rocka czy metalu podzielają zdanie Simmonsa - lub wręcz przeciwnie, wskazują tych i te, którzy są żywym dowodem na to, że gitarowe klimaty są i będą wiecznie żywe.
Wybawiciel rocka?
Nieco ponad rok temu to Lenny Kravitz opublikował zdjęcie z muzykami zespołów Greta Van Fleet i Måneskin, podpisując je słowami: "Rock and Roll NIE JEST martwy". Teraz na podobny krok zdecydował się dawny członek Guns N' Roses, Matt Sorum.
Perkusista wrzucił na swoje sociale fotkę, na której pozuje z niejakim Yungbludem. Okazuje się, że Sorum był jedną z całego grona legend rocka, które pojawiły się na trasie artysty po Stanach Zjednoczonych. Matt napisał wprost, że z radością donosi, że jest nadzieja na dalszą żywotność rocka, a jego najlepszą gwarancją ma być właśnie Yungblud! Nie da się ukryć, że muzyk zdecydowanie zyskał w oczach opinii publicznej po głośnym i żywo komentowanym występie z coverem Changes na pożegnalnym występie Ozzy'ego Osbourne'a i Black Sabbath.
Sorum pisze, że Dominic Richard Harrison porwał wszystkich swoim występem, za sprawą którego udowodnił, że inspirują go najwięksi frontmani wszech czasów z Robertem Plantem, Freddiem Mercurym, Mickiem Jaggerem, Stevenem Tylerem, Axlem Rose, Davidem Bowie oraz oczywiście Ozzym na czele! Matt napisał na koniec, że jest przekonany, że na występie Yungbluda w Hollywood Palladium wydarzyło się coś, co przejdzie do historii, a kolejno pogratulował mu świetnego pokazu.
Wyrazy uznania, także za pośrednictwem mediów społecznościowych posłał w kierunku Yungbluda również Geezer Butler! Basista Black Sabbath podziwiał koncert artysty w Salt Lake City i określił go mianem "najlepszego, jaki widział od lat".