Wydawało się, że Ozzy Osbourne jest na bardzo dobrej drodze do tego, aby przejść na muzyczną emeryturę i skupić się już na odpoczynku, nieco wolniejszym i spokojniejszym życiu. Artysta, choć jak na standardy branży rockowych i metalowych weteranów wypadał naprawdę "młodo", mając 76 lat, to w przeciwieństwie do kolegów po fachu zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi.
Tą kluczową, najbardziej utrudniającą życie artysty chorobą był Parkinson. To on właśnie powoli, konsekwentnie odbierał mu sprawność, aż w końcu uniemożliwił chodzenie. Ozzy podjął więc, z pewnością dla niego trudną, ale przy tym jedyną słuszną, decyzję o zakończeniu scenicznej działalności przy zapewnieniu, że nie oznacza to całkowitego końca kariery. "Książę Ciemności" robił jednak co w jego mocy, aby zagrać jednak swój ostatni, pożegnalny koncert.
Ten udało się zorganizować i to z ogromnym rozmachem. W Birmingham na stadionie Villa Park 5 lipca b.r. odbyło się jedyne w swoim rodzaju wydarzenie "Back to the Beginnig", na którym po raz ostatni wystąpił nie tylko sam Osbourne, ale także oryginalny skład Black Sabbath oraz wiele innych, dziś słynnych w świecie rocka i metalu, zespołów.
Sąsiedzi o dniu śmierci Ozzy'ego Osbourne'a
W tle tego wydarzenia, które odbyło się zaledwie niecałe trzy tygodnie temu, tym większym szokiem była informacja o śmierci Ozzy'ego Osbourne'a. Legenda heavy metalu zmarł 22 lipca w wieku 76 lat w otoczeniu swoich bliskich w posiadłości w Welders House w Buckinghamshire w Anglii.
"Daily Mail" dotarł do sąsiadów "Księcia Ciemności", którzy opowiedzieli o tym, co dokładnie działo się w okolicy w dniu śmierci artysty. Z ich opowieści wynika, że odejście muzyka musiało być zdarzeniem niezwykle niespodziewanym dla jego rodziny. Jak opisuje tabloid, o godzinie 10:30 czasu lokalnego na terenie posiadłości Osbourne'ów wylądował medyczny helikopter. Według sąsiadów, załoga ratunkowa spędziła w Welders House dwie godziny, kiedy to, jak można założyć, próbowała ratować życie muzyka. Opowiadają oni dla "Daily Mail", że dość szybko zdali sobie sprawę, że dzieje się coś niezwykle poważnego, zwłaszcza, że wszyscy wiedzieli o problemach zdrowotnych artysty.
Tabloid skontaktował się również z rzecznikiem Air Ambulance, który wystosował oświadczenie:
Możemy potwierdzić, że wczoraj wysłano nasz helikopter, aby zapewnić intensywną opiekę w związku z incydentem w pobliżu Chalfont St Giles.