Wbrew wszelkim pozorom, świat muzyki wcale nie jest taki duży. Artyści, wykonawcy, wokalistki przyjaźnią się i chętnie i często podejmują ze sobą współprace. Te niekiedy przechodzą w coś głębszego, jak chociażby moment, kiedy Dave Grohl w 2001 roku, już jako uznany artysta, lider własnego Foo Fighters, objął stanowisko perkusisty w Queens of the Stone Age. Muzyk od lat bardzo przyjaźni się z Joshuą Homme, więc kiedy jego grupa znalazła się w potrzebie, Dave ruszył na ratunek i pojawił się na legendarnym już Songs for the Deaf (wrócił na chwilę kilka lat później, by zagrać na nie mniej słynnym ...Like Clockwork). Okazuje się, że z zespołem Foo Fighters związana jest jeszcze jedna ciekawa historia, dotycząca jego składu.
Chris Shiflett mógł być w Guns N' Roses!
W 1999 roku oficjalnym gitarzystą Foo Fighters został Chris Shiflett. Muzyk po raz pierwszy pojawił się jako pełnoprawny członek grupy na albumie One by One z 2002 roku. Okazuje się jednak, że niewiele brakowało, a mógłby on być dziś znany jako muzyk zupełnie innej formacji, a mianowicie... Guns N' Roses!
W dokumencie Foo Fighters: Back and Forth z 2011 roku Chris powiedział, że w czasie, gdy planował on dołączyć do grupy Grohla, jego agent zadzwonił do niego i powiedział, że może załatwić mu przesłuchanie właśnie do legendy hard rocka! Schiflett odmówił i poprosił za to, by ten umówił go na spotkanie z Davem. Reszta, jak to mówią, jest już historią.
Dostałem telefon od mojego agenta, który powiedział: "Myślę, że mogę załatwić ci przesłuchanie do Guns N 'Roses". A ja na to: "Nie sądzę, żebym naprawdę tego chciał. Ale słyszałem, że gitarzysta Foo Fighters odszedł. Czy możesz sprawdzić, czy dasz radę załatwić mi przesłuchanie? - opowiadał Chris.
Chris Shiflett wyda solowy album!
Już jakiś czas temu muzyk zaczął wydawać autorskie single, aż w końcu oficjalne ogłosił wydanie nowego solowego albumu! Został on zatytułowany Lost At Sea i ukaże się 20 października. Wraz z ogłoszeniem wydawnictwa, muzyk podzielił się ze światem singlem Damage Control. Album utrzymany będzie w klimacie country, a nawet punk rocka, a sam Chris mówi, że znajdą się na nim utwory, które określić można jako "kalifornijską wersję The Clash".