Maciej "Ślimak" Starosta nie do końca wierzył w... powrót Acid Drinkers na scenę. "Moje obawy były nietrafione"
We wrześniu 2024 roku w poznańskim klubie Blue Note minikoncert zagrała formacja Acid Drinkers i to w dodatku w oryginalnym składzie, czyli z gitarzystą Robertem "Litzą" Friedrichem na pokładzie (muzyk odszedł w 1998, po wydaniu krążka High Proof Cosmic Milk). Nic więc dziwnego, że fani zaczęli spekulować, co do przyszłości grupy, która w 2020 zawiesiła działalność.
W grudniu wszystko stało się jasne. Na oficjalnym profilu zespołu na Facebooku pojawił się długo oczekiwany komunikat – Acidzi wracają na scenę w najsłynniejszym składzie. Najpierw grupa zagrała w ramach tegorocznej odsłony festiwalu Rockowizna, który w sierpniu zawitał do trzech polskich miast. Natomiast na początku października rozpoczęła się halowa trasa Return of the Varran. Za nami koncert w Warszawie, a przed jeszcze występy we Wrocławiu, Katowicach i Poznaniu, gdzie zaplanowano wielki finał (w Pawilonie 3A na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich) w marcu 2026.
Co ciekawe, perkusista Maciej "Ślimak" Starosta nie do końca wierzył w powrót Acid Drinkers na scenę. O tym szczegółowo opowiedział w wywiadzie dla Magazynu Perkusista, który został przeprowadzony w trakcie Rockowizny.
Inicjatorem tego powrotu był Robert, przede wszystkim. Powiem szczerze, że – w trakcie tej przerwy i pandemii – trochę przestałem na to liczyć. Wiedziałem, że te wszystkie powody, dla których Acid jest w zawieszeniu są na tyle poważne, że różne rzeczy mogłyby się w międzyczasie wydarzyć. Owszem, nadzieję jakąś tam miałem, ale przyzwyczaiłem się do takiej myśli, że może to nigdy nie nastąpić. Jestem bardzo szczęśliwy, że te moje obawy były nietrafione – powiedział perkusista Acid Drinkers.
A co z przyszłością grupy? Na to pytanie także odpowiedział Ślimak. – Co dalej się wydarzy? Tego właściwie w zespole jeszcze nie omawialiśmy. Na pewno nie ma żadnych planów, jeśli chodzi o rejestrowanie jakiegokolwiek nowego materiału. Jeżeli do tego by doszło, to jednak musimy trochę jeszcze pograć koncertów, pospędzać trochę czasu jako zespół w studiu i się – jak to Titus lubił mówić – "poobwąchiwać". Póki co: wiadomo, mniej więcej, co się wydarzy w przyszłym roku – podsumował muzyk.