Nie da się ukryć - nagłe odwołanie przez zespół Aeorsmith pożegnalnej trasy koncertowej, po odbyciu w jej ramach zaledwie kilku pokazów, wzbudziło na świecie ogromne emocje. Minęło kilka miesięcy, a zmagający się z problemami wokalnymi Steven Tyler zaczął występować i prezentował się w całkiem niezłej formie. Jeszcze ciekawiej się zrobiło gdy okazało się, że muzyk będzie jednym z gości specjalnych na pożegnaniu Ozzy'ego Osbourne'a i Black Sabbath.
Wokalista na "Back to the Beginning" wystąpił w ramach składu jednej z supergrup pod wodzą Toma Morello i brawurowo wykonał The Train Kept A-Rollin', klasyk Walk This Way i fragment Whole Lotta Love Led Zeppelin. Występ Tylera zgodnie został oceniony przez publiczność i oglądających jako brawurowy i sprawił, że pojawiło się coraz więcej głosów, domagających się podobnego projektu, jednak zorientowanego na Aerosmith.
Będzie sceniczne pożegnanie rockowej legendy!
Wszystko to działo się w tle słów Joe Perry'ego, który jeszcze przed wspomnianym wyżej występie swojego "toksycznego bliźniaka" w rozmowie z Eddiem Trunkiem wyznał, że jest w planach pożegnalny koncert Aerosmith. Teraz gitarzysta w "Trunk Nation" wrócił do tematu!
Perry stwierdził, że już w trakcie odwoływania trasy on i koledzy z zespołu byli przekonani, że ich sceniczne pożegnanie nie może się zakończyć w taki sposób i na tamtym etapie rozważali możliwość organizacji jedynego w swoim rodzaju ostatniego występu. Gitarzysta z całą mocą stwierdza, że takowy dojdzie do skutku, gdy tylko wszystkim głównym zainteresowanym uda się zgrać ze sobą swoje kalendarze. Kiedy do takiego koncertu miałoby dojść? Tego Joe już nie zdradził, wskazał jednak, że "to tylko kwestia czasu".
