Oczywiście, że pierwszą rzeczą, którą zrobił YouTube po rozpoznaniu klipu "Bury the cross... with your Christ" było nałożenie na niego ograniczenia od 18 lat. Czego jednak spodziewać się po załodze, której nazwa dosłownie tłumaczona na język polski oznacza "bogobójstwo"? Nie wspominając o tym, że od pierwszych nut grupa stawiała na obrazoburstwo i bluźnierstwo. Wreszcie wycięty na czole lidera zespołu odwrócony krzyż nie pozostawia wątpliwości: tej ekipy nie spotkasz na roratach, a jeśli zbliżają się z czymkolwiek zapalonym w stronę świątyni od razu dzwoń po straż pożarną, bo na inne kroki może już być za późno.
W teledysku "Bury the cross... with your Christ" oglądamy zestawienie historii człowieka, który po śmierci dziecka utracił wiarę oraz scen z zespołem, który w dosłowny sposób potraktował słynne słowa "bierzcie i jedzcie z tego wszyscy, to jest bowiem ciało moje". Czwórka muzyków dosłownie pożera na naszych oczach ściągniętego z krzyża Jezusa. Złożone przez jednego z muzyków na sam koniec życzenia "najlepszego z okazji urodzin" dla Chrystusa z szerokim uśmiechem są oczywiście aż nazbyt wyraźnym mrugnięciem oka.
Sam kawałek wzbudza u fanów mieszane uczucia. Jedni chwalą go za świeżość, innu rugają za zbytnią przebojowość i... łagodność. Miłośnikom death metalu polecamy się z nim zmierzyć, bo naszym zdaniem to kawał dobrego łojenia, a klip technicznie jest świetny. Jego reżyser, David Brodsky, ma na koncie udane teledyski między innymi dla The Agonist oraz Clutch. Natomiast osobom wierzącym i związanym z symboliką chrześcijańską odradzamy, bo szkoda Waszych nerwów.
