W piątek 13 stycznia swoją premierę miał pierwszy solowy album studyjny Ville Valo. Muzyk, działający obecnie jako VV, zaprezentował swoje własne, uwspółcześnione podejście do love metalu, zdradzając, że tytuł Neon Noir to równocześnie termin, określający muzykę, którą można na niej usłyszeć. Wydawnictwo od początku zbiera bardzo dobre recenzje i cieszy się dużą popularnością wśród słuchaczy - płyta zadebiutowała na 10 miejscu zestawień Spotify 'Top Albums Debut Global' i 'Top Albums Debut USA'. Muzyk ma więc spore powody do świętowania, tym bardziej, że jest już w trakcie robienia tego, co kocha najbardziej, a więc koncertowania! VV pojawi się w Polsce - i to na dwóch koncertach, w Warszawie i Krakowie! - już za niecały miesiąc.
Czy Ville Valo chciałby powrotu HIM w tym momencie swojego życia?
W rozmowie ze Scottem Penfoldem z Loaded Radio Ville omówił powód zakończenia działalności zespołu HIM. Muzyk wprost stwierdził, że choć nadal ma bliskie relacje z kolegami z grupy, to jednogłośnie doszli oni do wniosku, że jako zespół stracili to coś, iskrę, która zapewniła im międzynarodową sławę. Valo zaznaczył jednak, że między członkami HIM nie ma złej krwi, jest on więc otwarty na wszelkie opcje, w tym ponownego spotkania. Pytanie jednak, czy VV widzi na to szansę w tym momencie swojego życia, gdy dopiero co z sukcesem rozpoczął karierę solową? Odpowiedź raczej nie zadowoli fanów fińskiej legendy metalu:
Jeśli będzie dobry powód i dobry czas, byłoby świetnie. Oni są genialnymi muzykami i świetnymi facetami – dzieliliśmy wiele dobrych rzeczy, zarówno na poziomie osobistym, jak i zawodowym, muzycznym – ale w tym momencie, w tej chwili czasu zupełnie nie. W ogóle mnie to nie interesuje. Bo to nie ma sensu. Minęło zaledwie kilka lat, odkąd się rozpadliśmy - za chwilę będzie sześć lat. Więc nie minęło dużo czasu. I myślę, że istnieje również niebezpieczeństwo przekombinowania czegoś i zepsucia tego. Skończyliśmy, zachowując wysoki poziom, więc to całkiem miłe. Ostatecznie zakończyliśmy działalność zespołu z dobrego powodu. To było dość bolesne być z zespołem, który kochasz na śmierć i życie i jednocześnie zdawać sobie sprawę, że coś nie wychodzi i nieważne, co robisz, nie ma tam już tej miłości. Byłbym więc bardzo ostrożny w próbach reanimacji HIM, ponieważ może to skończyć jako potwór, jak Frankenstein, którego nikt tak naprawdę nie chce spotkać - powiedział Ville w wywiadzie.
