Kora złotymi zgłoskami zapisała się w historii polskiej muzyki. Wokalistka, autorka teksów i frontmanka zespołu Maanam, a także uznana artystka solowa do dziś wskazywana jest przez inne, młodsze gwiazdy, jako pewien wzór, który te starają się naśladować. Kora odeszła 28 lipca 2018 roku w wyniku przegranej, długoletniej walki z chorobą nowotworową, pamięć o niej jest jednak wciąż niezwykle żywa. Jednym z dowodów na to jest z pewnością popularność, jaką cieszy się wydana w maju biografia artystki. Mowa o książce Się żyje. Kora, autorstwa Katarzyny Kubisiowskiej, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak. Pozycji nie ominęły jednak pewne kontrowersje.
Kontrowersje wokół filmów o Korze
W czerwcu wydawnictwo poinformowało za pośrednictwem swoich social mediów, iż podpisało umowę z ATM Grupa na ekranizację wspomnianej pozycji, dodano także, że w planach jest nakręcenie również dokumentu na temat życia i kariery Kory. Choć fani zareagowali na te wieści entuzjastycznie, bardzo szybko pojawiły się dość poważne kontrowersje. Choć wskazywano, że filmowe projekty powstają w porozumieniu z bliskimi artystki, jej synowie zgodnie stwierdzili, iż nikt ich nie zaangażował w te plany, a Mateusz Jackowski dodał, iż umowę podpisać miał wdowiec po Korze, Kamil Sipowicz, choć, jak twierdzi syn gwiazdy, konieczne będzie zaangażowanie prawników, by Ci sprawdzili, czy wszystko odbyło się zgodnie z prawem.
Zmiany w książkowej biografii Kory?
Już po wydaniu książki, bliscy Kory nie ukrywali, że nie do końca zgadzają się z pewnymi kwestiami, które się w niej pojawiły. Mateusz Jackowski przyznał w rozmowie z Plejada, że zwrócił się do Wydawnictwa Znak z uwagami, a te miały zostać zawarte w drugim, poprawionym wydaniu biografii. Syn Kory i Marka Jackowskiego zwraca uwagę przede wszystkim na to, że w książce, według niego błędnie, wiele opinii, wypowiedzi prywatnych osób, zostało potraktowane jako fakty. Choć pozycja po poprawkach miała trafić do druku już jakiś czas temu, według słów mężczyzny, tak się wciąż nie stało. Wydawnictwo na chwilę obecną nie odpowiedziało Jackowskiemu.
Zależy mi na tym, aby w przestrzeni publicznej nie funkcjonowały nieprawdziwe i krzywdzące informacje dotyczące moich rodziców, ich przyjaciół, mnie i rodziny, a takich w pierwszym wydaniu pojawiło się kilka - mówi Mateusz Jackowski.