Ten film ma już trzeciego reżysera. Czy historia managera The Beatles w końcu powstanie?

i

Autor: SplashNews.com/East News

Ten film ma już trzeciego reżysera. Czy historia managera The Beatles w końcu powstanie?

2023-06-12 17:09

To ciekawa ironia losu, że film, którego tytuł nawiązuje do mitologicznej postaci zamieniającej wszystko dotykiem w złoto, ma tak poważne problemy by przemienić się w zysk z box office. "Midas Man" ma w końcu opowiedzieć nam historię Briana Epsteina. To człowiek, który stał za sukcesem jednej z największych legend rock and rolla w historii muzyki rozrywkowej.

Kiedy Epstein poznał grupę w 1961 roku, gdy była to ekipa "niegrzecznych chłopców" w skórzanych kurtkach, którzy grając covery między innymi Eddie'ego Cochrana i Chucka Berry'ego porywali do tańca kluby w Liverpoolu i Hamburgu. Nie mieli sobie niczego ze ślicznych młodzieńców w garniturach i z charakterystycznymi fryzurami, którzy śpiewając melodyjne kawałki o miłości doprowadzać będą nastolatki do szaleństwa. Był to także czas, gdy w zespole na perkusji grał jeszcze Pete Best, a niedawno na pozycji basisty Paul McCartney zastąpił Stuarta Sutcliffe'a, który po odejściu z grupy zajął się malarstwem i w 1962 zmarł z powodu choroby. Best zostanie wyproszony z zespołu po sesji nagraniowej po tym jak na jego grę narzekać będzie producent z Abbey Road Studios – George Martin. To wtedy do składu dołączy Ringo Starr. Od 1963 roku Epstein będzie prowadził Czwórkę z Liverpoolu drogą tryumfu po obu stronach Oceanu dbając o całe zaplecze prawne, promocyjne i finansowe grupy. W 1967 roku zmarł z powodu świadomego przedawkowania leków nasennych. Od wielu lat zmagał się z depresją, miewał napady myśli samobójczych. Jego historia to nie tylko opowieść o zespole, który prowadził, ale także przykład self-made man'a, autora własnego sukcesu, który ze sprzedawcy w sklepie płytowym wyrósł na człowieka, który otworzył drzwi do panteonu gwiazd przed The Beatles.

Trudno zatem dziwić się temu, że produkcję "Midas Man" bacznie śledzą zarówno fani kina jak i muzyki. Obserwując narodziny gwiazd od strony menadżera z pewnością dowiemy sie o nich czegoś zupełnie nowego. Kłopot w tym, że proces produkcyjny wciąż się przedłuża. Stery przejął włąśnie brytyjski reżyser Joe Stephenson, który zastąpił na tym stanowisku Sarę Sugarman, a ta przejęła produkcję po Jonasie Åkerlund. Taka rotacja z pewnością nie ułatwia pracy. Pierwszy reżyser rozstał sięz projektem z powodu niedogadywanie się z producentami, druga reżyserka podobno z powodu "różnicy artystycznych" i "problemów z terminami". Ciekawe jak pójdzie trzeciemu w kolejce.

W filmie w roli głównej zobaczymy Jacoba Fortune-Lloyda, a oprócz niego pojawią się między innymi Emily Watson, Eddie Marsan, Lukas Gage, Bill Milner oraz Jay Leno. Muzyków zagrają nowe twarze: Jonah Lees (John Lennon), Blake Richardson (Paul McCartney), Leo Harvey Elledge (George Harrison) oraz Campbell Wallace (Ringo Starr).

Mamy supermoce! - Męskie Granie 2023 w Esce Rock