Dwadzieścia dziewięć lat temu wokalista i kompozytor odebrał sobie życie. Z jednej strony była to tragedia, której nie zrekompensują żadne pieniądze i splendor, a z drugiej czyn, który w popkulturze nadał mu status męczennika rock’n’rolla, wrażliwego straceńca, który nie pasował do „normalnego” świata.
To wpływa oczywiście na ceny wszystkich związanych z nim pamiątek, jak choćby czarna gitara Fender stratocaster, którą niszczył na scenie w latach 90-tych. To właśnie wtedy grupa dawała szalenie żywiołowe koncerty promując „Nevermind”. Ten album „wyciągnął” ich z alternatywnego podziemia Seattle i pozwolił zostać legendą. Podczas koncertów muzycy często niszczyli instrumenty: szczególnie gitarę i perkusję.
Ten instrument został posklejany ze szczątków, jednak grać na nim już się nie da. Oprócz samego faktu bycia posiadanym przez legendę ma na sobie odręczny podpis srebrnym markerem. To dedykacja od Marka Lanegana, przyjaciela i współpracownika Cobaina, który występował między innymi w Screaming Trees oraz Queens of the Stone Age, oraz nagrywał świetne solowe albumy. Lanegan zmarł w 2022 roku, co sprawia, że instrument ma podwójną wartość dla wszystkich ceniących scenę Seattle. Interesujący jest fakt, że imię i nazwisko muzyka Nirvany, jak i nazwa zespołu, są zapisane z błędami. Możemy przypuszczać, że jest to forma żartu.
Cena wywoławcza instrumentu na początku wynosiła 60 tysięcy dolarów, ale ostatecznie zatrzymała się na 596 900 $. Cobain miała oddać tę gitarę Laneganowi podczas trasy po Północnej Ameryce, gdy promował „Nevermind” w 1992 roku. Nazwisko nowego właściciela instrumentu nie zostało upublicznione. Dwa lata temu akustyczna gitara, na której Cobain zagrał podczas koncertu MTV Unplugged sprzedała się dwa lata temu za 6 milionów dolarów.
Polecany artykuł:
