Perry Bamonte (The Cure) nie żyje
Perry Bamonte, gitarzysta i klawiszowiec formacji The Cure, nie żyje. Muzyk odszedł w wieku 65 lat. Informację o śmierci Bamonte potwierdził zespół na swojej stronie internetowej.
- Z ogromnym smutkiem potwierdzamy śmierć naszego wielkiego przyjaciela i członka zespołu Perry’ego Bamonte'a, który odszedł po krótkiej chorobie w domu podczas Świąt Bożego Narodzenia. Cichy, intensywny, intuicyjny i niezwykle kreatywny, "Teddy" był ciepłym i ważnym elementem historii The Cure - czytamy.
Perry Bamonte przyszedł na świat 3 września 1960 w Londynie. Z zespołem dowodzonym przez wokalistę i gitarzystę Roberta Smitha związany od 1984. Ale nie był wówczas w składzie. Pracował jako techniczny (jego młodszy brat pracował jako menedżer tras koncertowych The Cure, ale także Depeche Mode). Jako muzyk oficjalnie dołączył w 1990. Zastąpił on w szeregach Rogera O’Donnella. Zadebiutował na trasie promującej kultowy album Disintegration z 1989. Pierwotnie grał na klawiszach, ale szybko stał się wszechstronnym instrumentalistą.
Bamonte odegrał kluczową rolę w tworzeniu albumu Wish (1992), na którym znalazły się hity takie jak Friday I’m in Love czy High. Brał udział w nagrywaniu kolejnych studyjnych krążków: Wild Mood Swings (1996), Bloodflowers (2000) oraz The Cure (2004). W 2005 odszedł z grupy. Później angażował się w inne projekty muzyczne (m.in. Love Amongst Ruin). Zajął się również swoimi pasjami pozamuzycznym: projektowaniem graficznym czy fotografią. Niespodziewanie powrócił do składu The Cure w 2022. Nie brał jednak udziału w nagraniu ostatniego albumu Songs of a Lost World z 2024. Grał jednak z formacją koncerty.
- Zagrał kolejne 90 koncertów – jedne z najlepszych w historii grupy – których zwieńczeniem był występ "The Show of a Lost World" w Londynie, 1 listopada 2024 roku. Nasze myśli i kondolencje kierujemy do całej jego rodziny. Będzie nam go ogromnie brakować - dodali muzycy The Cure.