Wspominamy koncert Ozzy'ego Osbourne'a w Krakowie w 2018. Tak się pożegnał z polską publicznością
Ozzy Osbourne, który zmarł 22 lipca 2025 w wieku 76 lat, w naszym kraju wystąpił tylko sześciokrotnie: trzy razy z Black Sabbath i trzy razy solo. Po raz pierwszy w Polsce pojawił się w czerwcu 1998. To właśnie wtedy słynny zespół przyjechał w końcu w oryginalnym składzie i zaprezentował się w katowickim Spodku. Historia koncertów Osbourne’a nad Wisłą dobiegła końca, jak się okazało, dwadzieścia lat później. 26 czerwca 2018 – w ramach trasy "No More Tours 2" – Książe Ciemności zaśpiewał w Tauron Arenie w Krakowie jako główna gwiazda Impact Festivalu. Miałem okazję być na tym koncercie, więc przyszła pora na garść wspomnień...
W 2018 Osbourne był w dość specyficznym momencie, jeśli chodzi o karierę solową. Poprzednie lata spędził na graniu z Black Sabbath, a od 2010 nie wydał żadnego albumu firmowanego swoim nazwiskiem, choć w przestrzeni medialnej, co jakiś czas, pojawiały się informacje, że następca Scream zbliża się wielkimi krokami. Wokalista w Krakowie nie promował więc żadnego wydawnictwa, tylko skupił się na zestawie typu "greatest hits". Oparł swój set na dwóch słynnych albumów: Blizzard of Ozz oraz No More Tears. Usłyszeliśmy więc m.in. Mr. Crowley, Crazy Train czy przejmujące Mama, I’m Coming Home.
Na scenie Osbourne’a wspierali klawiszowiec Adam Wakeman, basista Rob "Biasko" Nicholson, perkusista Tommy Clufetos oraz gitarzysta Zakk Wylde, który powrócił do składu po prawie dekadzie przerwy. Jego obecność była niewątpliwie magnesem, aby pojawić się w Tauron Arenie.
Ozzy zbytnio nie rozgadywał się w trakcie koncertu, który potrwał 1,5 godziny. Oczywiście, zachęcał do wspólnego klaskania czy skakania. Nie zabrakło ponadto jego standardowego okrzyku: "I can’t fucking hear you!" (publiczność szybko odpowiadała głośnym aplauzem). Muszę też przyznać, że był w naprawdę dobrej formie wokalnej. Lepszej niż w 2011, kiedy to odwiedził Ergo Arenę w Gdańsku przy okazji promocji Scream. Pamiętam doskonale, że do Krakowa jechałem bez żadnych wygórowanych oczekiwań, żeby później się bynajmniej nie rozczarować.

i
Sporą wrzawę wywołały, rzecz jasna, utwory z dorobku Black Sabbath. Kwintet sięgnął wyłącznie po materiał z kultowego Paranoid, a konkretnie po War Pigs, podczas którego Osbourne oblewał pierwsze rzędy wodą, Fairies Wear Boots i – już na sam koniec – numer tytułowy, który sprawił, że nikt w hali nie mógł usiedzieć na swoim miejscu.
Oprawa koncertu robiła wrażenie. Cztery telebimy, a w centralnym punkcie sceny wielki krzyż, który służył do puszczania różnego rodzaju wizualizacji. Natomiast przed rozpoczęciem występu wyświetlono retrospektywne wideo, które przeszło następnie w Bark at the Moon i – zgodnie z tym, co powiedział Osbourne – "rozpoczęło się szaleństwo". Wspomniane szaleństwo trwało aż do samego końca tego czerwcowego wieczoru.
31 grudnia 2018 wokalista, po raz ostatni, zagrał pełnowymiarowy koncert. Ozzy musiał zrezygnować z dalszego występowania z powodu problemów zdrowotnych. Artysta cierpiał bowiem na chorobę Parkinsona, która uniemożliwiała mu wyruszenie w kolejne trasy koncertowe.
Później Ozzy Osbourne tylko okazjonalnie pojawiał się na scenie. W sierpniu 2022 wystąpił w Birmingham na ceremonii zamknięcia Igrzysk Wspólnoty Narodów w towarzystwie gitarzysty Tony’ego Iommiego, Adama Wakemana, który tym razem zagrał na basie, oraz Tommy’ego Clufetosa i zaśpiewał dwa utwory Black Sabbath: Iron Man i Paranoid. Miesiąc później, na stadionie w Inglewood, Osbourne uświetnił mecz otwarcia sezonu NFL. Zaprezentował na żywo, po raz pierwszy, Patient Number 9 (ale nie w całości), a także wykonał kultowy Crazy Train z Zakkiem Wylde’em. Na scenie ponadto pojawili się: Andrew Watt (gitara), Chris Chaney (bas) i wspomniany już Clufetos.
Wokalista z fanami oficjalnie pożegnał się 5 lipca 2025 w ramach wydarzenia Back to the Beginning na stadionie Villa Park w rodzinnym Birmingham. Najpierw wystąpił solo i zaśpiewał pięć utworów, później dołączył natomiast do kolegów z Black Sabbath na czteroutworowy set. Osbourne, siedząc na tronie, zaprezentował się przed 40 tys. publicznością, a transmisję z tego koncertu oglądało ponad 5 milionów widzów na całym świecie... Bez dwóch zdań, zszedł ze sceny niepokonany!