Powstały w 1968 roku zespół Led Zeppelin zdobył ogromną popularność na całym świecie. Szczyt jego sukcesu przypada na pierwszą połowę lat 70., gdy Robert Plant, Jimmy Page, John Paul Jones i John Bonham cieszyli się mianem członków "Największego zespołu na świecie". Grupa wydawała kolejne płyty, które prezentowały zupełnie nowe, innowacyjne brzmienie, które na zawsze zmieniło bieg muzyki i oczywiście koncertowała po całym świecie. Nim jednak nadszedł czas sukcesu, formacja musiała zmierzyć się z jawną wrogością stróżów prawa.
Amerykańska policja groziła członkom Led Zeppelin
Grupa po raz pierwszy zawitała na amerykańską ziemię na początku 1969 roku, a swój pierwszy koncert tam dała dokładnie 10 lutego na Memphis State University. Do tego dnia zdecydował się powrócić pamięcią Jimmy Page. Muzyk zamieszcza w swoich social mediach wpisy, które stanowią prawdziwe archiwum wiedzy dla fanów Led Zeppelin. Muzyk wspomniał także pamiętny pierwszy koncert zespołu w USA. Gitarzysta pisze, że bilety na pokaz wyprzedały się w rekordowo szybkim czasie, dzięki czemu grupa otrzymała klucze do miasta, przypomniał jednak, że koniec lat 60. w południowych stanach nie był łatwym okresem. Mieszkańcy tych terenów wyrażali jawną wrogość i nienawiść wobec osób o innym kolorze skóry, wyróżniających się ze względu na wygląd, czy noszących się jak hippisi. Członkowie Led Zeppelin przekonali się o tym na własnej skórze raptem kilka miesięcy później, podczas występu w Nashville. Po zakończeniu setu publiczność ewidentnie domagała się więcej, w związku z czym Jimmy, Robert, John i Bonham chcieli wrócić na scenę i zagrać bis. Wtedy na ich drodze stanął policjant, któremu nie podobało się to, jak się noszą muzycy i jak zachowują się na scenie.
W sierpniu graliśmy w Nashville. Zeszliśmy ze sceny po ostatnim numerze i poszliśmy do szatni. Publiczność jednak wciąż szalała, więc powiedziałem: "Zróbmy bis", ale wtedy policjant zamknął przede mną stalową kratę blokującą drzwi i powiedział: „Wyjdź tam, chłopcze, a rozwalę ci łeb". Pomyślałem: "On nie żartuje…" - napisał Jimmy.