Cały świat poznał Ozzy'ego Osbourne'a jako niepokornego frontmana i wokalistę Black Sabbath. Niestety jednak muzyk wyleciał ze składu zespołu pod koniec lat 70., gdy stało się jasne, że jest coraz bardziej nieobliczalny, a jego osobowość zdają się przejmować używki i alkohol. "Książę Ciemności" już w 1980 roku wystartował jednak z karierą solową i na dobre zaczął zaczął budować wokół swojej osoby mit prawdziwej ikony heavy metalu tamtych lat.
Spore kontrowersje wzbudziło swego czasu umieszczenia Osbourne'a na liście '100 najlepszych wokalistów i wokalistek' magazynu "Rolling Stone". Redakcja już na wstępnie zaznaczała jednak, że układając ranking kierowała się nie tylko umiejętnościami danych wykonawców i wykonawczyń, ale także ich statusem jako frontmanów - którym Ozzy przez lata kariery bez żadnych wątpliwości się stał.
Kto był frontmanem wszech czasów według Ozzy'ego Osbourne'a?
Ozzy Osbourne chociażby w swoich autobiografiach: Ja, Ozzy i Ostatnie namaszczenie, daje do zrozumienia, że osiągając swój własny wielki sukces nie pozostał obojętny na dokonania swoich kolegów i koleżanek po fachu, wobec których potrafił wyrażać otwarty podziw.
W rozmowie z Davidem Gunsem sprzed laty muzyk zdecydował się nawet wskazać artystę, którego on sam miał za frontmana wszech czasów. Ozzy Osbourne uznał, że na status kogoś takiego najbardziej zasługuje nikt inny, jak sam Mick Jagger - lider i wokalista The Rolling Stones. Co ciekawe, podobne zdanie w tym temacie ma Bono, który w jednym ze swoich wywiadów również wskazał właśnie na brytyjskiego artystę jako tego, którego ma za najlepszego frontmana w historii muzyki.
Mick Jagger, najwspanialszy ze wszystkich frontmanów w życiu. Nigdy go nie spotkałem osobiście — nie jestem jednym z tych rock and rollowców, którzy chodzą do tych pieprzonych klubów i robią całe to gó*no. Po prostu trzymam się na uboczu - stwierdził Ozzy Osbourne w wywiadzie.
