Po wydaniu w 1994 roku głośnego debiutu, zatytułowanego po prostu Korn, formacja nie przestawała schodzić z ust świata. Dorównujący poprzedniczce Life Is Peachy, cieszący się opinią tego, który na dobre wniósł kapelę do mainstreamu - Follow the Leader, czy w końcu nieco bardziej dojrzałe, szczere Issues.
Muzycy mieli więc pełne ręce roboty, gdyż do nagrań i wydawania nowej muzyki dochodziły jeszcze oczywiście koncerty. Coraz większy sukces oraz sława i rozpoznawalność wpłynęły jednak na atmosferę w zespole. W tym pojawiło się coraz więcej napięć, frustracji, a wręcz wrogości. Decyzję o rozpoczęciu prac nad nowym projektem podjęto w 2001 roku i aby nieco oczyścić atmosferę, postanowiono zmienić klimat i wyjechać do Scottsdale w Arizonie, by tam poszukać inspiracji i zacząć pisać.
Napięcia i kasa
Ostatecznie muzycy zdecydowali się nagrać album w sprawdzonym miejscu - ukochanej Kalifornii. Główna część prac odbywała się w Conway Studios w Hollywood, do spółki ze słynnym The Village w Los Angeles. Pomimo pobytu w Arizonie, stosunki między Jonathanem Davisem, Brianem Welchem, Fieldem, Munkym oraz Davidem Silveria nie poprawiły się, a nawet pojawiły się głosy o konieczności pozbycia się ze składu jednego z nich.
Atmosfera nagrań piątej płyty Korna była więc iście gwiazdorska - fochy, a do tego ogrom pieniędzy, wyłożony na jej rejestrację. Jak po czasie mówili sami zainteresowani, niemal dwa lata prac nad wydawnictwem ekipy, liczącej około piętnaście osób, kosztowały ich ponad 3 miliony dolarów (niekiedy mówi się nawet o czterech!).
Polecany artykuł:
Nie do końca udana premiera
Piąty studyjny album Korna został zatytułowany Untouchables i ujrzał światło dzienne 11 czerwca 2002 roku - tego samego dnia premierę miał promujący całość Here to Stay, który zapewnił formacji jej drugą w karierze statuetkę Grammy - za 'Najlepszy występ metalowy'.
Projekt sprzedał się naprawdę dobrze, osiągając poziom niemal pół miliona zakupionych egzemplarzy w pierwszym tygodniu po wydaniu. Poziom imponujący, nie zapewnił jednak Kornowi szczytu na Billboard 200. Ten wciąż okupowany był przez równie kultowe The Eminem Show. Cała ta sytuacja nieco sfrustrowała muzyków - był tego jednak konkretny powód. Jaki - sprawdź w ciekawostkach w galerii na otwarciu artykułu!