Jaki był najgorszy rok dla muzyki metalowej w historii? Autor książki o Slayerze wskazał konkretnie
Nie da się ukryć, że lata dziewięćdziesiąte – a przede wszystkim druga połowa tamtej dekady – nie były łatwym okresem dla metalowych zespołów. Na świecie rządził przede wszystkim grunge. Z kolei grupy, grające ciężej, odchodziły do lamusa. I grały w zdecydowanie mniejszych obiektach niż chociażby w latach osiemdziesiątych.
Wiele zespołów ulegało wówczas presji, próbując dopasować się do zmieniających się trendów i pozostać "na czasie" w obliczu nadejścia nowych gatunków. Metallica eksperymentowała na albumach Load i ReLoad. Podobnie jak Megadeth, naczelnym przykładem jest krążek Risk. Nawet Slayer postanowił zaskoczyć swoich fanów za sprawą Diabolus in Musica.
DX Ferris, autor książki Slayer 66 2/3: A Metal Band Biography, wskazał nawet konkretny rok, który – jego zdaniem – był najgorszym dla metalu w historii.
– Wiele metalowych zespołów naprawdę sięgnęło dna w 1999 roku. Wtedy widziałem Slayera grającego w klubie o pojemności ok. 1000 osób, był to The Metropol w Pittsburghu. Iron Maiden grało w tym klubie mniej więcej w tym samym czasie. Wielki Iron Maiden w takich klubach. Co prawda było to jeszcze z Blaze'em Bayley'em w składzie, a nie z Bruce'em Dickinsonem. Ale wszystkie te wielkie zespoły, przez jakiś czas, zostały zdegradowane do małych klubów – powiedział DX Ferris w rozmowie dla podcastu The Booked on Rock.
W tym samym wywiadzie powiedział, że właśnie krążek Diabolus in Musica, z 1998, był upadkiem dla Slayera. – Można się spierać, czy to był numetalowy album, ale na pewno nie był thrashowy. Oni próbowali czegoś innego. W tamtym czasie podobało mi się to, teraz już zdecydowanie mniej mi pasuje. Choć do niego wracam. Był polaryzujący, Sposób, w jaki ludzie teraz postrzegają "St. Anger" Metalliki, był w zasadzie taki sam, jak postrzegano "Diabolus in Musica" – zakończył DX Ferris