Ace Frehley to postać zupełnie kluczowa dla całej historii zespołu Kiss. Muzyk dołączył do niego jako oryginalny gitarzysta w 1973 roku i uznawany jest za jednego ze współzałożycieli. To właśnie grę Frehleya słyszymy na tych najbardziej kultowych albumach grupy, jak Destroyer, Love Gun, Dynasty czy Psycho Circus. Gitarzysta po raz pierwszy rozstał się z Kiss w 1982 roku i rozpoczął karierę solową wydaniem w 1987 roku albumu Frehley's Comet. W 1996 roku Ace wrócił do macierzystej formacji i grał z nią jeszcze przez kolejne sześć lat, kiedy to ostatecznie zdecydował się na odejście, a jego rozstanie z Kiss nie odbyło się w najlepszych stosunkach.
Frehley i Gene Simmons oraz Paul Stanley pozostawali skonfliktowani do samego końca i nie udało im się zakopać topora wojennego przed śmiercią Ace'a. Gitarzysta zmarł 16 października 2025 roku w wieku 74 lat. Już we wrześniu muzyk miał upaść w swoim domowym studiu, a na początku października miał spaść ze schodów. W efekcie tego w mózgu Frehleya miał wytworzyć się krwiak, który spowodował, że w tragicznym stanie trafił on do szpitala, z którego już nie wyszedł.
Gene Simmons zaskakująco o okolicznościach śmierci Ace'a Frehleya
Teraz niejako okoliczności śmierci muzyka podważył jego dawny "kolega" z zespołu. Gene Simmons w rozmowie z "New York Times" podczas ceremonii wyróżnienia Kiss, także Frehleya, podczas tegorocznego Kennedy Center Honorees, wyraził w tym temacie własne zdanie.
Basista stwierdził, że śmierć Ace'a nie była wcale spowodowana upadkiem ze schodów, a jest efektem "szeregu złych decyzji", które ten miał podejmować. Simmons sugeruje między słowami, że gitarzysta mógł mieć problemy z używkami i nie chciał przyjmować pomocy ludzi, którzy troszczyli się o niego i obawiali o stan zdrowia - w tym rzekomo oczywiście także jego samego. Co najciekawsze, na ceremonii wręczenia medali pojawiła się także córka Frehleya, Monique, rodzina zmarłego nie odniosła się jednak na ten moment do słów Simmonsa.
Odmówił ludziom, którym na nim zależało – w tym mnie – podjęcia próby zmiany stylu życia. Złe decyzje. Upadek ze schodów – nie jestem lekarzem – nie zabija. Mogły być inne problemy i to łamie mi serce. Najsmutniejsze jest to, że niestety, co zasiejesz, to zbierzesz - stwierdził Gene Simmons.