Dzień, w którym Black Sabbath ogłosił powrót w oryginalnym składzie. Fani byli w ekstazie
Fani Black Sabbath na całym świecie, przez lata, marzyli o kolejnym albumie zespołu nagranym w oryginalnym składzie. W 1978 na rynku ukazał się Never Say Die!, ostatni krążek stworzony przez Ozzy’ego Osbourne’a, Tony’ego Iommiego, Geezera Butlera i Billa Warda. Później były liczne przetasowania w Black Sabbath. Grupę trzymał przy życiu wyłącznie Iommi (gitarzysta to jedyny muzyk obecny na wszystkich albumach formacji z Birmingham).
Serca wszystkich miłośników BS zabiły mocniej pod koniec 1997, kiedy to zespół zagrał dwa koncerty w najsłynniejszym składzie w rodzinnym mieście. Zapis występów ukazał się w 1998 jako Reunion. To kluczowe słowo, oznaczające "ponowne spotkanie", przybrało na sile dopiero w 2011. Plotki o powrocie Black Sabbath na scenę przewijały się w przestrzeni medialnej, choć – nie ukrywajmy – mało kto wierzył, że reaktywacja zespołu rzeczywiście dojdzie do skutku. – Nie powiem, że spisałem to na straty na zawsze, ale teraz nie sądzę, żeby była na to jakakolwiek szansa. Ale kto wie, co przyniesie przyszłość? Jeśli to moje przeznaczenie, w porządku – powiedział wokalista w 2010, kiedy promował swoją autobiografię Ja, Ozzy. Niemożliwe jednak nie istnieje...
11 listopada 2011, punktualnie o godz. 11:11, w słynnym klubie Whisky a Go Go w Los Angeles, w którym muzycy Black Sabbath cztery dekady wcześniej stawiali pierwsze kroki, jeśli chodzi o karierę w USA, rozpoczęła się konferencja prasowa prowadzona przez Henry’ego Rollinsa, amerykańskiego wokalistę i poetę, znanego z Black Flag.
Na miejscu pojawili się: Osbourne, Iommi, Butler oraz Ward. Świat muzyki rockowej wstrzymał wówczas oddech. Grupa przybyła do LA, żeby poinformować o swoich planach na przyszłość. O trasie koncertowej oraz nowym albumie, który miał wyprodukować legendarny Rick Rubin (również obecny na konferencji). – To był oczywisty wybór. Znam Ricka od wielu lat – wyjaśnił Osbourne. Emocje sięgnęły zenitu. W końcu nie chodziło o jednorazowy występ, tylko o zapowiedź pełnowymiarowego powrotu. Fani czekali z wypiekami na twarzy na kolejne informacje.
Ostatnia trasa Black Sabbath z Ozzy’m na wokalu miała miejsce w 2005, a oryginalny skład po raz ostatni pojawił się w 2006 w ramach ceremonii wprowadzenia do Rock and Roll Hall of Fame. Do wspólnego występu jednak nie doszło. Wszystko miało się zmienić w 2012. Niestety, rzeczywistość szybko zweryfikowała wszelkie wcześniejsze założenia.
W styczniu 2012 roku u gitarzysty Tony'ego Iommi'ego zdiagnozowano chłoniaka. Ta wiadomość była dla wszystkich szokiem. Zespół musiał więc skorygować plany na najbliższe miesiące. Jednak jeszcze większa bomba nadeszła w kolejnym miesiącu. Perkusista Bill Ward zakomunikował w mediach społecznościowych, że nie zgadza się na zaproponowane warunki finansowe. Dodał, że nie weźmie udziału w reaktywacji BS, jeśli nie otrzyma "podpisywalnego kontraktu". – Z przykrością dowiedzieliśmy się z Facebooka, że Bill publicznie odmówił udziału w naszych obecnych planach dotyczących Black Sabbath. Nie mamy innego wyboru, jak kontynuować nagrywanie bez niego, chociaż nasze drzwi są zawsze otwarte... – napisali w oświadczeniu pozostali muzycy.
Porozumienia nie udało się ostatecznie osiągnąć. Ward wycofał się z planów koncertowych oraz nagraniowych. – Nawet, gdyby ktoś przystawił mi broń do głowy, to nie podpisałbym tego kontraktu. Była to jedna z najbardziej godnych pożałowania rzeczy, które spotkały mnie w życiu – opowiadał po latach muzyk w wywiadzie dla Rock Candy. Zespół natomiast się nie poddał. Na albumie 13, który ukazał się na rynku w czerwcu 2013, na perkusji zagrał Brad Wilk (znany z Rage Against The Machine). Jeśli zaś chodzi o występy, do Osbourne’a, Iommiego i Butlera dołączył Tommy Clufetos, który wcześniej rozpoczął współpracę z wokalistą na niwie solowej.
W połowie maja 2012 zespół zaprezentował się w O2 Academy w Birmingham. W czerwcu muzycy byli gwiazdami festiwalu Download w Donnington, a na początku sierpnia zagrali ostatni koncert w roku na Lollapaloozie w Chicago. Więcej występów zaplanowano na 2013, bo ponad pięćdziesiąt. Sabbaci dotarli do Australii, Azji, Ameryki Północnej i Południowej oraz do Europy. Fani w Polsce musieli poczekać na BS trochę dłużej. Dopiero 11 czerwca 2014 panowie przyjechali do naszego kraju, aby zaprezentować się w łódzkiej Atlas Arenie w ramach Impact Festivalu.
Działalność Black Sabbath miała trwać. Były przecieki, że następca 13 zostanie nagrany, ponownie pod czujnym okiem Rubina. Z kolei na 2016 zaplanowano trasę promocyjną. Albumu się nie doczekaliśmy, a we wrześniu 2015 ogłoszono, że muzycy Black Sabbath wyruszą w swoje pożegnalne tournée, które rozpocznie się w styczniu 2016 i potrwa nieco ponad rok. Złożyło się na nie 81 koncertów, w tym m.in. przystanek w Polsce (tym razem w Krakowie w lipcu 2016). 4 lutego 2017 trasa zakończyła się oficjalnie w Genting Arenie w Birmingham.
Kiedy wydawało się, że oryginalny skład Black Sabbath już nigdy nie stanie razem na scenie, zdarzył się cud. 5 lipca 2025, na stadionie Villa Park w rodzinnym mieście, odbyło się wyjątkowe wydarzenie: Back to the Beginning. Chodziło o pożegnanie się Osbourne’a z fanami. Wokalista mierzył się z coraz poważniejszymi problemami zdrowotnymi. Najpierw Książe Ciemności zaprezentował kilka utworów z solowego dorobku, a na sam finał zagrał z BS. Wybrzmiały cztery kompozycje: War Pigs, N.I.B., Iron Man i Paranoid. I tak oto definitywnie dobiegła końca historia jednego z najważniejszych zespołów w historii rocka. Chwilę później zmarł Osbourne, który chciał bardzo ponownie zagrać w oryginalnym składzie. Marzenie spełnił...