Debiutancki album Black Sabbath, który ukazał się w piątek trzynastego, rzecz jasna był dziełem przełomowym. Zawierającym tak fantastyczne utwory, jak m.in. tytułowy czy "N.I.B.". Ale muzycy w kolejnych latach nagrywali jeszcze lepsze krążki, dlatego też całość zajęła "tylko" piąte miejsce w naszym rankingu. 

Muzycy Black Sabbath z biegiem lat coraz chętniej eksperymentowali. Doskonale to słychać na "Sabbath Bloody Sabbath", piątym studyjnym albumie. Oczywiście, nie zabrakło tutaj wyrazistych riffów czy odpowiedniego ciężaru, ale grupa postanowiła także rozszerzyć instrumentarium i nie ograniczać się pod kątem brzmieniowym. Wyszło rewelacyjnie!

Pod koniec lat siedemdziesiątych ciężko było wyobrazić sobie Black Sabbath bez Ozzy'ego Osbourne'a. Zespół jednak udowodnił, że się da. I to w najlepszy możliwy sposób. Wybór Ronniego Jamesa Dio okazał się strzałem w dziesiątkę. Dzięki "Heaven and Hell" grupa pokazała młodszych kolegom, jak powinno się grać heavy metal. 

Zespół wydał dwa albumy w 1970, a w kolejnym przygotował kolejny studyjny krążek. Co najistotniejsze: muzycy szli za ciosem i nie obniżali poziomu. "Master of Reality" to klasyk, o którym ciężko nie wspomnieć. Na tym albumie mamy do czynienia z BS w najwyższej formie. "Sweet Leaf", "Children of the Grave", "Into the Void"... Tu nic więcej nie trzeba dodawać!

Na samym szczycie naszego rankingu, co nie będzie pewnie wielkim zaskoczeniem, znalazł się "Paranoid", drugi album w dyskografii Black Sabbath. To prawdziwe opus magnum zespołu. Płyta, na której wszystko się zgadza: od pierwszej do ostatniej sekundy. Wystarczy spojrzeć na tracklistę. Znalazły się tu przecież tak ikoniczne kompozycje, jak "War Pigs", "Paranoid" czy "Iron Man".