Już od około dziesięciu lat żywa jest dyskusja na temat stanu współczesnego rocka. Ta rozgrzała, gdy w 2014 roku Gene Simmons z Kiss orzekł, że "rock umarł". Od tamtej pory niemal każdy ważniejszy przedstawiciel tego świata wyraził swoje zdanie w tym temacie, często nie zgadzając się zupełnie ze stanowiskiem basisty. Ostatnio natomiast głośno było o wpisie amerykańskiego dziennikarza Mitcha Lafona, który stwierdził, że coraz więcej rockowych gigantów decyduje się przejść na emeryturę, a w kolejnych latach tego typu aktów będzie coraz więcej, na koniec pisząc, że daje rockowi jeszcze góra sześć lat. Na koniec Lafon "wywróżył", że całkiem niedługo na emeryturę przejdzie Iron Maiden.
Kto odpowiada za brak młodych rockowych zespołów na stadionach?
Na nic takiego póki co się nie zapowiada, przed "Żelazną Dziewicą" niezwykle pracowity przyszły rok ze względu na zaplanowaną trasę po USA i Ameryce Południowej, na terenie której to zespół dopiero co pobił pewien rekord sprzedaży biletów.
Pracować podwójnie będzie świeżo upieczony małżonek, Bruce Dickinson. Muzyk przygotowuje się do wydania pierwszego od 18 lat solowego albumu i promowania go na koncertach (w tym na gdańskim Mystic Festival). Jako prawdziwy weteran branży, jej legenda, muzyk postanowił wskazać, jak to się ma sytuacja koncertowa na tych największych stadionach w przypadku młodych zespołów.
W wywiadzie dla szwedzkiej stacji radiowej Bandit Rock Bruce wyraził wręcz konieczność tego, by branża zwróciła większą uwagę na współczesne, młode, dobrze rokujące formacje, które w przyszłości mogłyby zająć miejsce m.in. Iron Maiden, Metalliki czy Judas Priest na stadionach. On sam uważa, że winę za to, że tak nie jest ponoszą sami promotorzy koncertowi, którzy równocześnie głośno narzekają, na to, że kandydatów na potencjalnego headlinera jest coraz mniej. Dickinson zwraca uwagę na to, że nie jest to prawda, a wielkie korporacje, nastawione przede wszystkim na zysk, nie zwracają uwagi na grupy początkujące, ale już z silną społecznością fanowską i mówi wprost, że nikt headlinerem nie staje się od razu, a początkowo trzeba mu w tym pomóc. Wokalista powiedział, że dawniej promotorzy byli bardziej skłonni podejmować ryzyko i stawiać na początkujące zespoły. Dickinson skrytykował także pomysł tego, by w Londynie stworzyć miejsce podobne do Sphere w Las Vegas. Artysta jest zdania, że organizatorzy powinni postawić na zupełnie inne rozwiązanie:
Jaka to jest strata czasu. Marnowanie czasu, marnotrawienie pieniędzy. Byłoby o wiele lepiej, gdyby zamienić pół tuzina starych pubów w lokale i powiedział dzieciakom: "Hej, jest miejsce. Idź się pobawić" - mówi Bruce w wywiadzie.
