Wszystko wskazuje na to, że w 2023 roku, po pięćdziesięciu latach na rockowej scenie, swoją działalność definitywnie zakończy zespół Kiss. Formacja, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, jest obecnie w trakcie ostatniej części swojej pożegnalnej trasy koncertowej. Zgodnie z planem, dwa ostatnie występy w jej ramach mają odbyć się 1 i 2 grudnia w słynnym nowojorskim Madison Square Garden. Okazuje się, że grupa planowała, by pokazy te były jak najbardziej godne swojego miana i chciała je zorganizować tak, by jak najbardziej zapadły w pamięć fanom.
Byli muzycy na ostatnich koncertach Kiss?
Okazuje się, że zespół poczynił w tym kierunku pewne istotne kroki. W wywiadzie dla Linei Rock, basista i współzałożyciel Kiss, Gene Simmons, powiedział, że na pożegnalne koncerty zaproszeni zostali dwaj byli żyjący członkowie Kiss - Ace Frehley i Peter Criss. Niestety, muzycy odmówili złożonej im propozycji, a Gene nawet nie próbował kryć swojego zaskoczenia ich decyzją. Basista wspomniał, że pojawił się więc pomysł, by zaprosić inne supergwiazdy do udziału w wydarzeniu. Na chwilę obecną jednak grupa jest zdania, że chyba najlepszym sposobem na pożegnanie się z widzami będzie stanięcie na scenie samemu.
Dla starszych fanów, tych, którzy są z nami od 50 lat, są starsi i niektórzy z nich chcą zobaczyć Ace'a i Petera. Nowi fani nigdy ich nie widzieli i nie wiedzą, jak to jest. Cóż, kilka razy zapytałem zarówno Ace'a, jak i Petera: "Chcesz przyjść na bisy? Chcesz zagrać jakieś koncerty?" I obaj powiedzieli: "Nie”. Nie wiem więc, co na to powiedzieć. Ale oni są zawsze mile widziani. Ale jest wiele innych wielkich gwiazd, supergwiazd, które chcą wskoczyć z nami na scenę i zagrać piosenkę. Ale nie jesteśmy tego pewni. Może najlepszą rzeczą do zrobienia jest zakończenie drogi, którą zaczęliśmy – czterej faceci z gitarami. Żadnych klawiszy, żadnych syntezatorów, nic. Po prostu grają - mówi Gene.
