Bruce Dickinson rozpoczął karierę muzyczną w 1976 roku - to wtedy dołączył do swojego pierwszego zespołu. Trzy lata później muzyk został członkiem założonej i dowodzonej przez Paula Samsona grupy Samson, z którą nagrał trzy albumy studyjne. Przełom nadszedł w 1981 roku, kiedy to Bruce zastąpił w roli wokalisty Iron Maiden Paula Di'Anno. Pierwsza płyta zespołu z Dickinsonem na wokalu została wydana rok później - mowa o mającej dziś status legendarnej Number of the Beast. Artysta był członkiem zespołu do 1993 roku, kiedy to zdecydował się go opuścić, by skupić się na karierze solowej. Wielki powrót Bruce’a do formacji nastąpił w 1999 roku i trwa do tej pory. Okazuje się jednak, że artysta coraz częściej rozmyśla nad swoją muzyczną przyszłością i nad tym, jak wtedy będzie wyglądała działalność Iron Maiden.
Bruce Dickinson zaskoczył fanów wypowiedzią na temat swojej muzycznej przyszłości
Wygląda na to, że Bruce zdaje sobie sprawę z mijającego czasu i tego, że jego zdolności wokalne, choć wciąż dobre, zmieniają się i w pewnym momencie będą dalekie od poziomu, który warto prezentować publicznie. Muzyk wypowiedział się na ten temat jakiś czas temu w prowadzonej przez magazyn “Daily Star” kolumnie “Wired” - stwierdził w niej, że gdy nie będzie już w stanie śpiewać więcej niż czterech piosenek na koncercie, zespół powinien rozważyć kontynuację działalności, ale już bez niego na wokalu. Bruce zaznaczył jednak, że będzie chciał mieć udział w wyborze swojego następcy.
Na początku wokalista byłby skłonny działać na wzór modelu, w jakim obecnie występuje Keith Richards. Gitarzysta od lat choruje na artretyzm, mimo to występuje, a jego gra wspierana jest przez innych gitarzystów.
Jeśli jutro nie będę w stanie zaśpiewać więcej niż czterech piosenek danej nocy, chciałbym, żeby chłopaki kontynuowali działalność. Powinienem też mieć prawo do wyboru mojego następcy. Powiedzmy, że wyglądałoby to tak, że zaśpiewałbym coś od czasu do czasu, a drugi wokalista robiłby resztę. - wypowiedział się w kolumnie “Wired” Bruce.
A może Bruce-hologram?
Choć bardzo popularne jest obecnie występowanie z hologramami - wystarczy wspomnieć koncerty Queen czy pokaz “ABBA Voyage” - Bruce zupełnie wyklucza tą formę. Muzyk określił ją mianem piekła na ziemi i stwierdził, że kompletnie jej nie rozumie.