Alter Bridge, “Pawns & Kings” - recenzja najnowszego albumu zespołu

i

Autor: Materiały prasowe - fot. Chuck Brueckmann Recenzja albumu "Pawns & Kings" zespołu Alter Bridge

recenzje

Rockowa potęga. Alter Bridge - “Pawns & Kings” [RECENZJA]

2024-04-17 8:56

Po trzech latach od wydania “Walk the Sky” zespół Alter Bridge powrócił z nowym albumem. Płyta została zatytułowana “Pawns & Kings”, co od razu sugeruje nam epicki i monumentalny materiał. Wrażenie to nie znika, a wręcz potęguje się wraz z zapoznaniem się z muzyczną i tekstową zawartością płyty.

W 2024 roku zespół Alter Bridge będzie świętować swoje dwudziestolecie. Grupa, którą od samego początku tworzą Myles Kennedy, Mark Tremonti, Brian Marshall i Scott Phillips, rozpoczęła swoją pełną sukcesów karierę w 2004 roku, wraz z wydaniem przełomowego krążka One Day Remains, z którego pochodzi jeden z najbardziej rozpoznawalnych kawałków formacji, Metalingus. Kolejne lata przyniosły następne, świetnie przyjęte wydawnictwa, a na wspólnej, pełnej sukcesów drodze Panów nie stanęły ani ich kariery solowe, ani współpraca Mylesa ze Slashem. To właśnie dlatego Alter Bridge to grupa, na którą warto zwrócić szczególną uwagę - ze względu na stałość, świetną chemię między muzykami, wyrozumiałość i wspólne dążenie do bardzo konkretnego celu.

Ostatnia nadzieja

Nie jest łatwo jednoznacznie skategoryzować brzmienie Alter Bridge - to coś pomiędzy hard rockiem, metalem, post grungem, a klasycznym rockiem i thrash metalem. Panowie grają ciężko, ale bardzo dużo w tym melodii, niesamowitego wokalu Mylesa, genialnych riffów i wartościowych, niebanalnych tekstów. Co ciekawe, zupełnie inaczej brzmią solowe dokonania wokalisty, który na Year of The Tiger i The Ides Of March poszedł bardziej w stronę bluesa, folku i stylistyki akustycznej. 

O tym, że możemy się spodziewać nowego albumu Alter Bridge dowiedzieliśmy się już pod koniec 2021 roku, a stało się to jasne w kwietniu kolejengo roku, gdy zespół ogłosił trasę, która odbywać się będzie pod szyldem “Pawns & Kings”, na oficjalne potwierdzenie fanom przyszło poczekać do czerwca, gdy swoją premierę miał utwór tytułowy z najnowszego, siódmego albumu studyjnego formacji.

Na Pawns & Kings złożyło się łącznie dziesięć kompozycji, których czas trwania tradycyjnie przekroczył godzinę. Całość uzupełniła okładka, którą uważam za… najsłabszy punkt całego wydawnictwa. W sposób metaforyczny próbuje ona oddać sens tytułu, jest jednak dość kiczowata i nie umywa się do coverów poprzednich płyt grupy. Muzyczna i tekstowa zawartość albumu - to jego prawdziwy skarb!

Alter Bridge, “Pawns & Kings” - recenzja najnowszego albumu zespołu

i

Autor: Materiały prasowe Okładka "Pawns & Kings"

Współcześni królowie hard rocka?

Jeszcze przed premierą Pawns & Kings ukazały się cztery single, które nie ukrywam, dość mocno zaostrzyły mój apetyt na nowy krążek zespołu. Płytę otwiera jeden z nich - This Is War - niesamowite, ciężkie, wręcz duszące brzmienie gitary w zwrotkach i genialna, żywa partia perkusji w refrenie, a do tego zaśpiewki chóru i zapadający w pamięć tekst nadają tej kompozycji zupełnie niesamowitego klimatu. Co ciekawe, za pomysł i aranżację opowiada tu Myles Kennedy. Troszkę spokojniej, bardziej klasycznie, rock and rollowo robi się w Dead Among The Living - nic dziwnego, tu prym wiedzie Tremonti, którego riffy są na najwyższym poziomie, szczególnie ten wieńczący cały numer - złoto (królewskie), tak samo jak w przypadku Season Of Promise.

Stay zupełnie zaskakuje - brzmi tak, jakby to określić… słonecznie, żywo, niemal punk rockowo, a do tego wokalny prym wiedzie tu… Mark Tremonti! Co za wspaniała niespodzianka i to dokładnie w samej połowie albumu. Za sprawą tej miłej niespodzianki słuchacz ponownie się ożywia, skupia uwagę, bo właśnie dostał coś zupełnie innego, niż do tej pory, cudo. Holiday za to brzmi zupełnie jak jeden z efektów współpracy Mylesa, Slasha i The Conspirators, szczególnie ze względu na sposób, w jaki Kennedy prowadzi swój wokal - fajne, ale już to w tym roku słyszałam. Podobne wrażenie miałam przy Last Man Standing, tu jednak pazura Alter Bridge było dużo więcej.

Mellina - Lady Pank czy Oddział zamknięty, kto był bardziej "sex, drugs and rock'n'roll"?

Opus magnum

Fable Of The Silent Son to najdłuższy utwór, jaki zespół nagrał w swojej karierze, gdyż trwający ponad osiem minut! Kompozycja jest bardzo złożona, ambitna - rozpoczyna się niczym ballada, spokojnie, refleksyjnie, by za chwilę uderzyć mocną perkusją i dudniącym basem, do tego świetny, bardzo charakterystyczny riff. Śpiew Mylesa tu bardziej przypomina deklamację, szczególnie w zwrotkach - w końcu to bajka, czy też legenda o cichym synu. Tekstowo to jeden z najważniejszych momentów na albumie - przez ponad osiem minut Kennedy prowadzi słuchacza przez uniwersalną opowieść o nauce o błędach z przeszłości, o próbie ostrzeżenia bliskich przed niepopełnianiem pewnych czynów. Osiem minut? Tego się w ogóle nie czuje - Fable Of The Silent Son to kompozycja dopracowana w każdym calu, powiedziałabym, że najlepsza z całej płyty. To samo można powiedzieć o utworze tytułowym, który zapowiedział cały album - kolejne dzieło, autorstwa Mylesa, który nic tylko na Pawns & Kings zaskakuje! Po nieco bardziej intymnych i wyciszonych wydawnictwach solowych, muzyk ewidentnie zapragnął czegoś mocniejszego, fajnie wypada tu partia basu w wykonaniu Briana Marshalla.

Kto dziś gra prawdziwy metal?

Przy pierwszym odsłuchu Silver Tongue, jeszcze gdy został wydany jako singiel promocyjny, po wściekłym intro miałam wrażenie, że słucham nowego Slipknota - ta formacja postanowiła jednak bardziej poeksperymentować na The End, So Far, a gdy fani liczyli na powtórkę z Iowa okazało się, że postanowili ją zrobić… Panowie z Alter Bridge. Znów, wspaniały Mark, którego chaos jeszcze bardziej napędza sekcja perkusyjna w wykonaniu Scotta Phillipsa. W podobnym kierunku podążył Sin After Sin.

Nie pionki, tylko królowie!

Jest ciężko, chwytliwie, ostro, gęsto, bardzo thrash metalowo! Pawns & Kings bez oporu można zaliczyć do grona najlepszych albumów Alter Bridge i śmiało postawić obok debiutu, AB III czy Fortress. Słychać, że Panom zupełnie nie zależało na robieniu komercji, czegoś, co się sprzeda, co będą chciały grać stacje radiowe (chociaż Stay to gotowy materiał do radia!) Myles, Mark, Scott i Brian mieli bardzo konkretny pomysł, całymi garściami czerpali z tradycji hard rocka i thrash metalu tworząc wydawnictwo naprawdę potężne. Jest kilka takich klasycznych zespołów, z tych gatunków, które już dawno nic nie wydały - zdecydowanie warto, by sięgnęli po Pawns & Kings - sporo tu inspiracji, co świetnego można zrobić z mocnym brzmieniem.

Ocena: 5/5