Jimi Hendrix do dzisiaj uważany jest za najbardziej uzdolnionego gitarzystę, który miał największy wpływ na obecny kształt muzyki rockowej. Niestety, życie urodzonego 27 listopada 1942 roku Hendrixa zakończyło się bardzo szybko, a on sam został wpisany do 'klubu 27'.
Złodziej w Gdańsku próbował przekupić policjantów marihuaną
Mimo 37 lat od śmierci artysty, teorii spiskowych na temat jego odejścia przybywa. Oficjalną przyczyna to zadławienie się wymiocinami, a wszystko to miało być spowodowane zmieszaniem środków nasennych z winem. Niestety, wszystko jest bardzo niejasne i więcej tu znaków zapytania niż odpowiedzi.
Jedna z teorii mówi, że Hendrix miał zostać zamordowany przez swojego menedżera, Michaela Jeffery, który chciał dzięki śmierci podopiecznego zgarnąć 2 miliony dolarów odszkodowania. Jednak ciężko jakkolwiek to potwierdzić, ponieważ Jeffery zginął trzy lata później w katastrofie lotniczej.
Inna teoria mówi, ze za zabójstwem muzyka miał stać rząd USA, który chciał pozbyć się czarnoskórych liderów. Tak przynajmniej twierdzi Cynthia McKinney z Partii Zielonych, która ciągle utrzymuje, że Hendrix stał się ofiara rasizmu wśród rządzących.
Z powodu znalezienia w płucach gitarzysty wina, mówi się, że ten został poddany waterboardingowi. Często obok tej teorii stawia się partnerkę Hendrixa, Monikę Dannemann, która po kłótni z muzykiem miała go zabić w zemście. Kobieta popełniła samobójstwo w 1996 roku.
Rockowe koncerty 2018 w Polsce
Z kolei, najczęściej powtarzaną teorią jest to, że Jimi Hendrix przedawkował narkotyki, co jest oczywiście nieprawdą. Jednak lekarz, który ratował Hendrixa potwierdzał, że z medycznego punktu widzenia, mogło dojść do morderstwa gitarzysty.
Niestety, prawdopodobnie nigdy nie otrzymamy jasnej odpowiedzi na pytanie: jak zmarł Jimi Hendrix?
