Gdy w 2022 roku debiutował 1. sezon "Wednesday" - serialu o najbardziej umiłowanej przedstawicielce rodziny Addamsów - nie dołączyłam do grona piejących z zachwytu fanów. Zarzucano mi wówczas, że jestem "za stara" by docenić tak młodzieżowy serial, osobiście uważam jednak, że problem nie leżał w moim PESELU (w końcu nie jedna młodzieżówka zyskała moją aprobatę), a nie do końca umiejętnym połączeniu teen dramy ze spooky klimatami, typowymi dla Tima Burtona. Wspominam o tym, bowiem właśnie ta młodzieżowość "Wednesday" jest głównym czynnikiem determinującym wyższość sezonu 2. nad 1.
"Wednesday" - recenzja 1. połowy 2. sezonu
Nie ja jedna narzekałam na zbytnią infantylność "Wednesday", która w połączeniu z mrocznym klimatem raziła w oczy na tyle, że serialowi Netflixa nie byliśmy gotowi wybaczyć tego, co wybaczylibyśmy przeciętnej teen dramie. Największą solą w oku widzów był pokraczny trójkąt miłosny i naiwny romans pasujący do postaci Wednesday Addams niczym pięść do nosa. Na szczęście scenarzyści zamiast usilnie forsować swą wizję, wysłuchali konstruktywnej krytyki oraz próśb samej Jenny Ortegi i w efekcie w 2. sezonie nastoletnie miłostki odchodzą na bok (choć nie znikają całkowicie, o czym za chwilę), a prym wiedzie mroczny kryminał z elementami horroru i czarnego niczym węgiel humoru.
Showrunnerzy i reżyserujący Tim Burton bawią się podgatunkami horroru, gotycką grozę mieszając z wakacyjnym slasherem i klimatami "Milczenia owiec". Sama Wednesday zdecydowanie bardziej przypomina tę upiorną nastolatkę, którą przed laty pokochały miliony, a scena wieńcząca jej relację z Tylerem to jakże wymowna "kropka nad i" oraz jasny przekaz dla widzów - "tak, wysłuchaliśmy was i wyciągnęliśmy wnioski z popełnionych błędów, teraz będzie już tylko lepiej". I jest, na niemal każdym polu.

i
Żebyśmy mieli jasność - "Wednesday" to wciąż serial młodzieżowy, który odarty z mrocznej aury, scenografii i kostiumów przypomina teen dramę stacji The CW. Zdarzają się głupiutkie sceny, a wątek Enid i jej trójkąta miłosnego; który nie obchodzi absolutnie nikogo, w tym zdaje się samej bohaterki; wydaje się dopisany na siłę, jakby twórcom zabrakło pomysłu, co z tą postacią zrobić. Podobnie jest zresztą z rodziną Addamsów, której obecność w każdym odcinku (Catherine Zeta-Jones, Luis Guzmán i Isaac Ordoñez awansowali do stałej obsady) scenarzyści starają się jakoś uzasadnić, ale z marnym skutkiem - choć Pugsley wypada pod tym względem znacznie lepiej od rodziców, ale to może kwestia mojej słabości do wszystkiego, co dotyczy żywych trupów. Niemniej ogląda się to naprawdę przyjemnie, intryga jest angażująca, scenariusz znacznie lepszy i mniej naiwny, a dialogi zdecydowanie częściej bywają błyskotliwe i zabawne. Co więcej, w pierwszych czterech odcinkach (kolejne zadebiutują dopiero we wrześniu) wydarzyło się więcej niż przez cały poprzedni sezon, a nowe postacie wprowadzają odpowiednią dozę świeżego powietrza w te jakże mroczne mury Akademii Nevermore.
Reasumując - 2. sezon "Wednesday" uważam za zdecydowanie lepszy od poprzednika i żywię przekonanie, że kolejne odcinki też nie zawiodą. Wciąż nie jest to serial idealny, ale wreszcie w pierwszej kolejności jest to dzieło Tima Burtona, dopiero w drugiej młodzieżówka i jako niezobowiązująca rozrywka sprawdza się znakomicie. Ocena: 7/10.
Polecany artykuł: