Bohaterowie przeprowadzający się do domu na przedmieściach, który miał być spełnieniem marzeń, a okazał się istnym koszmarem. Wszyscy znamy tę fabułę aż za dobrze - to klasyczny szkielet ghost story pokroju "Obecności", "Ducha" czy "Amityville", ale niskobudżetowy "Good Boy" wychodzi poza schemat w roli protagonisty stawiając... psa.
Tytułowy "Good Boy" to Indy - psiak, który wraz ze swym człowieczym przyjacielem, Toddem, wprowadza się do nowego domu i nie potrafi zrozumieć horroru, który się tam rozpętuje. Debiutujący w roli reżysera Ben Leonberg, który wraz z Alexem Cannonem napisał też scenariusz, w roli Indy'ego obsadził własnego czworonoga.
Kiedy głównym aktorem jest pies, tradycyjne zasady filmowania idą w zapomnienie: przez trzy lata wraz z żoną (również producentką filmu) dostosowywaliśmy się do jego harmonogramu — prowokowaliśmy go do "grania", wydając śmieszne dźwięki, ustawiając go w określonych pozycjach i wabiąc po naszym własnym "nawiedzonym" domu różnymi smakołykami. Wszystkie ujęcia z Indym zostały nakręcone na zamkniętym planie, abyśmy mogli utrzymać jego uwagę, a ja zagrałem w tym filmie tylko dlatego, że jestem jedną z dwóch osób, które Indy naprawdę kocha i słucha. Na szczęście zawsze wierzyłem, że najlepsze filmy powstają dzięki swoim ograniczeniom, a nie pomimo nich. Horror w szczególności rozwija się dzięki pomysłowości, a nie budżetowi - rzekł Leonberg [za: Bloody Disgusting].
"Good Boy" - horror o piesku zachwycił krytyków. I złamał im serca
Film trafi do zachodnich kin 3 października (obecnie nie wiemy, co z premierą w Polsce), ale zdążył już zadebiutować wiosną na festiwalu South by Southwest (SXSW), gdzie spotkał się z entuzjastycznym odbiorem. W serwisie Rotten Tomatoes wyszarpał obecnie 95% świeżości na podstawie 20 recenzji. Krytycy chwalą pomysłowość i odwagę Leonberga, umiejętne operowanie horrorem oraz "jedną z najlepszych psich kreacji aktorskich w historii kina". "Good Boy" został też okrzyknięty jednym z najsmutniejszych filmów roku i historii swojego gatunku.
Część grozy tego filmu, szczególnie jego rozdzierającego serce finału, wynika z obserwowania, jak cały świat niewinnego, futrzanego stworzenia powoli wali się jak domek z kart, a on nie może pojąć, dlaczego tak się dzieje - pisze Clint Worthington z RogerEbert.com.
Choć nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału, ten niezależny horror to coś więcej niż tylko kolejna niskobudżetowa ciekawostka. Jest straszny, osobliwy i zaskakująco szczery, a mocy uroczego psa nigdy nie należy lekceważyć - ocenia Louisa Moore z Screen Zealots.
Magia niezależnego kina! Pomysłowe podejście do przekombinowanego podgatunku, które sprawdza się znakomicie dzięki uroczemu protagoniście oraz znakomitej reżyserii i montażowi, które naprawdę osadzają tę opowieść w świecie psów - dodaje Jonathan DeHaan z Nightmare on Film Street.