„Pływająca pułapka” i prawda o serialu Netflixa. Ekspert ujawnia nieznane fakty o katastrofie Heweliusza

2025-11-25 8:31

Katastrofa promu Jan Heweliusz, która wydarzyła się 14 stycznia 1993 roku, to jedna z największych tragedii w historii polskiej żeglugi. Wokół przyczyn zatonięcia promu narosło wiele kontrowersji, a temat powrócił za sprawą serialu Netflixa. Kapitan żeglugi wielkiej Marek Błuś, który od lat bada okoliczności katastrofy, w rozmowie ujawnia, dlaczego prom Jan Heweliusz od początku był „pływającą pułapką”.

„Pływająca pułapka” i prawda o serialu Netflixa. Ekspert ujawnia nieznane fakty o katastrofie Heweliusza

i

Autor: zbiory NMM w Gdańsku/ Róża Karsznia / Materiały prasowe

„Heweliusz" jako nowy hit Netflixa dogania „1670” w rankingu najchętniej komentowanych premier polskich seriali w 2025 roku .Instytut Monitorowania Mediów zaktualizował listę najbardziej angażujących polskich seriali 2025 roku. Zgodnie z prognozami IMM z początku jesieni, dwie duże premiery mocno zaznaczyły swoją obecność w zestawieniu. Najgłośniejsza z nich, „Heweliusz” (Netflix), zadebiutowała na pozycji wicelidera.

Okoliczności tragedii od lat budzą kontrowersje i są przedmiotem licznych analiz. Za sprawą serialu temat powrócił do opinii publicznej, wzbudzając na nowo pytania o przyczyny i odpowiedzialność za to tragiczne wydarzenie.

W naszej rozmowie kapitan żeglugi wielkiej Marek Błuś, ekspert, który poświęcił kilkadziesiąt lat na badanie akt i przyczyn tragedii, ujawnia, dlaczego Heweliusz od początku był statkiem obciążonym wadami konstrukcyjnymi i operacyjnymi.

"Grzech pierworodny". Prom zbudowany błędnie. Był skazany na klęskę?

Historia Heweliusza rozpoczęła się w norweskiej stoczni. Początkowo miał być to 106-metrowy statek przeznaczony wyłącznie do przewozu samochodów. Po sprzedaży i przeznaczeniu go na prom kolejowy, został przebudowany i przedłużony o około 20 metrów.

Marek Błuś wyjaśnia, że statek ten, podobnie jak jego bliźniacza wersja  - MF Mikołaj Kopernik, miał szerokość zaledwie 17 metrów. Ta szerokość była niewystarczająca dla jednostki z dwoma pokładami ładunkowymi. W efekcie, Heweliusz był „miękki” i łatwo kładł się na burtę przy silnych wiatrach, co stwarzało zagrożenie dla źle zamocowanego ładunku.

W przeciwieństwie do Heweliusza, prom Kopernik miał przestał sprawiać problemy po modernizacji, co Błuś tłumaczy hipotezą, że Kopernikowi dodano aż 150 ton balastu w dnie podwójnym. Heweliusz nie mógł być dociążony w podobny sposób, ponieważ miał mniejszą nośność.

"To była pływająca trumna. Jeszcze jego stan się pogarszał systematycznie pogarszał" 

Ostatni rejs "Heweliusza". Systematyczne pogarszanie się stanu technicznego

Przed ostatnim rejsem stan Heweliusza pogarszał się systematycznie. Zimą 1993 roku statek był niezdatny do żeglugi – uderzył w nabrzeże, co spowodowało uszkodzenie furty rufowej (która straciła szczelność mimo prowizorycznych napraw).

"Heweliusz wchodzi w taki kryzys wieku średniego. Zaczyna się tam bardzo dużo rzeczy psuć. Te awarie się naprawia w taki sposób na pół skryty, to znaczy nie, że zawiadamia się na przykład urzędu morskiego, nie dokonuje się inspekcji" - podkreśla kapitan.

Do tego dochodzi dziura wybita pod pokładem głównym. "To jest to sedno. Tam też jest dziura. W zasadzie nie bardzo wiadomo jak rozległa, jak głęboka. Spawacz, który to próbował zaspawać i chyba zaspawał, użył takiego określenia: "Blacha była cienka jak papier".

Amunicja na pokładzie? Hipotezy dotyczące dodatkowego obciążenia promu

Czy na "Heweliuszu" była rumuńska amunicja? Kapitan Marek Błuś nie wyklucza takiego scenariusza. Jak podkreślił w rozmowie -  promy w tamtych czasach często służyły do niejawnego przewożenia sprzętu wojskowego na zachód Europy. Błuś porusza także kwestię betonu, który po pożarze wylano na górny pokład. To mogło dodatkowo obciążyć prom i mieć wpływ na stateczność jednostki podczas feralnej nocy.

Moment tragedii. Co wydarzyło się tej feralnej nocy? 

Heweliusz wypłynął spóźniony w sztorm. "Od rana były ostrzeżenia o sztormie. Mowa o wietrze w porywach nawet do 10 stopni w skali Beauforta. Ale ten prom pływał już w takich warunkach, sami kapitanowie o tym wspominali".

W celu uniknięcia kolizji z –jak podaje wiele źródeł – napływającym statkiem, Heweliusz zwalnia, a kapitan najprawdopodobniej podjął decyzję o "manewrze ucieczki". Polski prom, zgodnie z przepisami, miał obowiązek ustąpienia pierwszeństwa. "Zapada decyzja ta takim manewrze, który jest rzadko wykonywany, ale jest bardzo skuteczny – taki manewr ucieczki, czyli pójdziemy w lewo, będziemy sztormować dziobem".

Marek Błuś przedstawia hipotezę, że przyczyną niekontrolowanego przechyłu był błąd wynikający z braku komunikacji.

• Aby wykonać zwrot, na mostku wydano polecenie otwarcia obu zaworów balastowych

• Po wykonaniu manewru, gdy statek ustabilizował się na nowym kursie, kapitan nakazał ich zamknięcie

• Z powodu braku łączności (na statku używano przenośnej UKF-ki), na dół zszedł marynarz, który zamknął tylko jeden zawór.

System balastowy Heweliusza był tak niebezpieczny, że przy minimalnym przechyle (3-6 stopni) woda mogła się samoczynnie przelewać. W efekcie, doszło do niekontrolowanego przechyłu.

Nie mamy jednak pewności, co tak naprawdę wydarzyło się w tamtym momencie - rejestry rozmów, udostępnione po katastrofie przez stronę niemiecką, nie były pełne.

Katastrofa "Heweliusza": Największa tragedia w historii polskiej żeglugi

Katastrofa promu „Heweliusz” to największa tragedia w historii polskiej żeglugi. W nocy z 13 na 14 stycznia 1993 roku podczas silnego sztormu prom zatonął u wybrzeży Rugii, a śmierć poniosło 56 osób.

Mimo że kapitan Ułasiewicz zdaniem Marka Błusia, podjął dobrą decyzję na morzu, prom zatonął. Powodem mogły być wadliwe systemy, błędy w eksploatacji i opóźniona akcja ratunkowa. Jeśli chcesz poznać pełną analizę dowodów, szczegóły zeznań, które obaliły oficjalne orzeczenia, obejrzyj pełną rozmowę.

Na planie "Heweliusza" bywało ciężko. Jacek Koman i Andrzej Konopka dla ESKI
Źródło: „Pływająca pułapka” i prawda o serialu Netflixa. Ekspert ujawnia nieznane fakty o katastrofie Heweliusza