Gdy świat dowiedział się o tragicznej śmierci Chrisa Cornella, praktycznie nikt nie mógł w to uwierzyć. Odszedł legendarny wokalista Soundgarden i Audioslave, który wydawałoby się, jest szczęśliwy. Po odejściu artysty, wielu muzyków opowiedziało o tym, jak jego śmierć na nich wpłynęła. Teraz szerzej na ten temat wypowiedział się Eddie Vedder, który był blisko z Cornellem.
Eddie Vedder o śmierci Chrisa Cornella: Nie przyjmowałem tego do wiadomości
Podczas specjalnej, kilkugodzinnej sesji w SiriusXM, Eddie postanowił opowiedzieć, jak się czuł, gdy w 2017 roku, dowiedział się o śmierci Chrisa Cornella:
Nie przejmowałem tego do wiadomości. Nie wydaje mi się nawet, żebym miał wybór. Byłem przerażony tym, dokąd się udam, gdy poczuję to, co powinienem poczuć; wiedziałem, że gdy to się stanie, udam się w mroczne miejsce. Ponieważ przez ostatnie 10 lat nie widziałem się z nim często – może cztery lub pięć razy i to zwykle podczas koncertów – nie radziłem sobie z całą tą sytuacją. Z czasem będę silniejszy. (...)
Byliśmy sobie bliscy. Nie dlatego, że graliśmy muzykę, ale byliśmy sąsiadami. Spędzałem z nim więcej czasu, niż z chłopakami z mojego zespołu. Urządzaliśmy sobie szalone wędrówki, jeździliśmy na rowerach górskich czy ganialiśmy psa w deszczu, popijając gówniane piwo – to było super. I nie ma to nic wspólnego z przebywaniem w gronie innych muzyków, gwiazdorskim życiem w Los Angeles. To było po prostu fajna relacja.
Chris Cornell odebrał sobie życie w 2017 roku, podczas trasy koncertowej Soundgarden.