Śmierć Davida Bowie była ogromnym ciosem i stratą dla świata muzyki. Artysta odszedł dwa dni po wydaniu ostatniego albumu, który nazywany jest potocznie 'Blackstar' i mówi się, że było to zamierzone, ponieważ Bowie wiedział, że jego stan zdrowia jest zły. Okazuje się, że niekoniecznie było to zamierzone, ponieważ artysta miał w planach wydać jeszcze więcej muzyki i ruszyć w trasę koncertową.
Współpracownik Davida Bowie twierdzi, że artysta chciał nadal nagrywać i grać koncerty
Donny McCaslin, który blisko współpracował z Bowiem twierdzi, że ten chciał nadal nagrywać i wrócić na scenę. W wywiadzie dla 'NME', McCaslin przyznał:
Powszechnie twierdzi się, że „Blackstar” jest jego pożegnaniem. Rozumiem to, ale on był bardzo kreatywny. Planował kolejne płyty. Kiedy udałem się do jego mieszkania w listopadzie 2015 roku posłuchać płyty, pojawił się pomysł, żeby dać kilka małych koncertów. Rozmawialiśmy o tym, żeby zrobić próbę, oczywiście miało to zależeć od tego, jak się będzie czuł. Ponownie rozmawialiśmy w grudniu i wtedy stwierdził, że nie chce tego. Pracował nad nową muzyką, którą zamierzał nagrać w styczniu.
Jak przez lata zmieniał się Ozzy Osbourne? (GALERIA)
Przypomnijmy, że ostatnia trasa Davida Bowie odbyła się w 2004 roku, później artysta nie próbował grać kolejnych koncertów.