Spis treści
- "Cztery pory roku" - o czym opowiada serial Netflixa?
- "Cztery pory roku" - czy warto obejrzeć serial?
- "Cztery pory roku" - 2. sezon powstanie?
"Cztery pory roku" to; wbrew temu, czego usilnie doszukiwały się w nim rzesze osób; nie netflixowa odpowiedź na "Biały lotos", a obyczajówka o grupie przyjaciół po 50-tce, którzy co kwartał wyruszają we wspólną podróż. W obsadzie znaleźli się m.in. Tina Fey ("Wredne dziewczyny"), Steve Carell ("The Office US"), Colman Domingo ("Euforia"), Marco Calvani ("Prawdziwa historia rodu Borgiów"), Will Forte ("The Last Man on Earth") oraz Kerri Kenney-Silver ("Pomniejszenie").
Z Traceyem i Langiem [pozostałymi twórcami - przyp. red.] nazywamy ten serial listem miłosnym do długoterminowych związków, zarówno tych platonicznych, jak i romantycznych. Bo prawda jest taka, że w idealnym założeniu twoje życie nie ogranicza się wyłącznie do osoby, z którą łączy się węzeł małżeński. Czasem, gdy w związku się sypie, potrzebujesz grupy przyjaciół, którzy wniosą w sytuację szczyptę humoru. Myślę, że takie przyjaźnie naprawdę pomagają małżeństwom. Posiadanie osoby, która rezonuje z tobą w sposób, w jaki rezonować nie może małżonek, jest bardzo ważne - przyznała współtwórczyni serialu i odtwórczyni jednej z głównych ról, Tina Fey.
"Cztery pory roku" - o czym opowiada serial Netflixa?
W trakcie seansu obserwujemy, jak szóstka starych znajomych wyjeżdża na w zamyśle relaksujący weekend, po czym grupą wstrząsa wiadomość, że jedna z trzech par chce się rozejść. Psuje to nastrój całej ekipie, którą tworzą Kate (Tina Fey) i Jack (Will Forte), Nick (Steve Carell) i Anne (Kerri Kenney-Silver) oraz Danny (Colman Domingo) i Claude (Marco Calvani). Przez jeden rok towarzyszymy przyjaciołom podczas czterech wakacyjnych wyjazdów i oglądamy, jak smutne plany jednej z par zmieniają dynamikę grupy, wybudzają dawne problemy i generują nowe.
"Cztery pory roku" - czy warto obejrzeć serial?
Mimo świetnej obsady i ciekawego pomysłu wyjściowego, "Cztery pory roku" to serial co najwyżej średni. Taki idealny do malowania paznokci czy prasowania, gdy leci sobie w tle, a my zajmujemy się bardziej pożytecznymi rzeczami. Nie jest dostatecznie (albo wręcz w ogóle) zabawny, by uznać go za dobrą komedię, ani wystarczająco poruszający, by być dramatem. Kardynalnym błędem twórców okazała się "letniość" całego przedsięwzięcia - brakuje tu porządnej dramy i szkieletu fabularnego, na których można by oprzeć tę opowieść. W efekcie przez osiem odcinków śledzimy losy bohaterów, którzy ani trochę nas nie obchodzą. I jest to w gruncie rzeczy płytka opowieść "o niczym".
"Cztery pory roku" - 2. sezon powstanie?
Choć opinie serial zebrał raczej przeciętne (77% i 68% kolejno od krytyków i widzów w Rotten Tomatoes, oraz 61/100 i 7.7/10 w Metacritic), ogląda się całkiem dobrze - w Polsce okupuje nawet 1. miejsce najpopularniejszych seriali w Netflixie. Do tego twórcy zostawili sobie otwartą furtkę, a zakończenie sugeruje ewentualność powstania ciągu dalszego.
Chcemy więcej. Najchętniej kręcilibyśmy ten serial, aż zgasną wszystkie światła. Było to dla nas niezwykle satysfakcjonujące przeżycie. Wszyscy trzymamy kciuki, ale nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Nie obchodzi mnie, czy następny sezon musiałby być kręcony w piwnicy w Dayton w stanie Ohio, czy znów zarządzonoby kwarantannę. Stawiłabym się na wezwanie. Egoistycznie, jako aktorka, chciałabym po prostu spędzić z tymi ludźmi więcej czasu. Za Tiną Fey poszłabym wszędzie - przyznała Kerri Kenney-Silver, serialowa Anne.
Tak, czy inaczej - Netflix wciąż nie podjął decyzji, a przynajmniej jej nie ogłosił. "Cztery pory roku" wrócą z 2. sezonem jedynie wówczas, gdy utrzymają dobrą passę i będą oglądać się jak szalone przez najbliższe tygodnie. Ergo: czas pokaże. A gdy pojawią się jakiekolwiek oficjalne informacje w tej materii, niezwłocznie was o tym powiadomimy.