Wspominamy Woodstock '94. Błotna bitwa, żarówki na scenie i wysokie ceny

2025-08-08 15:43

W sierpniu 1994 roku, dokładnie ćwierć wieku po legendarnym festiwalu Woodstock, postanowiono wrócić do tej nazwy. Trzydniową imprezę zorganizowano na farmie rodziny Winston w Saugerties i wzięło w niej udział 350 tys. osób. Woodstock '94 przeszedł do historii m.in. za sprawą... wszechobecnego błota.

Woodstock '94

i

Autor: YouTube/screen z wideo, Wikimedia Commons

Wspominamy Woodstock '94. To był festiwal pod znakiem... błota!

Sierpień 1969, mała miejscowość Bethel w stanie Nowy Jork. To czas i miejsce wydarzenia, które na zawsze zapisało się złotymi zgłoskami w historii muzyki. Chodzi oczywiście o festiwal Woodstock Music & Art Fair, znany po prostu jako Woodstock '69, który miał promować "pokój, miłość i szczęście". Na scenie, w ciągu trzech dni zaprezentowało się ponad 30 wykonawców m.in. Jimi Hendrix, Joe Cocker czy Janis Joplin.

Ćwierć wieku później kolejne pokolenie otrzymało swoją własną wersję święta wolności. – Chcemy być wierni duchowi Woodstocku i mamy nadzieję, że ten duch natchnie nową generację – zapowiadał Michael Lang, jeden z pomysłodawców Woodstock '94.

Phil Collins jest wielkim fanem The Beatles! Co łączy muzyka ze słynnym zespołem? ESKA ROCK

Na miejsce festiwalu wybrano ostatecznie farmę Winston w Saugerties znajdującą się nieco ponad 100 km na północny wschód od Bethel. Wstępnie planowano dwudniową imprezę (13-14 sierpnia), później dodano jeszcze trzeci dzień (12.08). Bilety na Woodstock '94 kosztowały jak na tamte czasy sporo, bo aż 135 dolarów. Łącznie udało się sprzedać ponad 160 tys. wejściówek. Na imprezie bawiło się jednak zdecydowanie więcej osób. Według szacunków, nawet i 350 tys. Liczne grupy fanów sforsowały bowiem ogrodzenie, co doprowadziło do tego, że frekwencja szybko przekroczyła wszelkie oczekiwania i plany organizatorów, które nie zakładały żadnych "niespodzianek".

Pogoda również spłatała figle. Drugiego dnia festiwalu nadeszła potężna ulewa, która zamieniła piach na farmie w gigantyczne bagno. Woodstock '94 zyskał więc dodatkową nazwę: "Mudstock". Publiczność jednak się tym zbytnio nie przejęła. I postanowiła z błota zrobić... główną atrakcję. Kąpiele w brudnej mazi były na porządku dziennym. Dla wielu było to istne katharsis i ucieczka od codzienności. Błoto postanowili wykorzystać także sami artyści grający na Woodstocku. Billie Joe Armstrong, wokalista i gitarzysta Green Day, rozpoczął bitwę z publicznością podczas utworu Paper Lanterns.

Wszystko jednak przebił występ Nine Inch Nails. Ekipa dowodzona przez Trenta Reznora przed wyjściem na scenę... walczyła ze sobą za pomocą błota. Następnie muzycy zagrali koncert całkowicie przemoczeni i pokryci mazią. – To było jak początek bitwy na jedzenie. Jedno wydarzenie pociągnęło za sobą kolejne i zanim się obejrzeliśmy, wszyscy byliśmy brudni od stóp do głów – wspominał perkusista Chris Vrenna w rozmowie dla zachodniego Metal Hammera.

Jeśli już jesteśmy przy błocie, to nie sposób wspomnieć o formacji Primus, która ma w swojej dyskografii utwór zatytułowany My Name is Mud. W trakcie jego wykonywania, publiczność rzucała w stronę muzyków tytułowe błoto. To zdecydowanie nie spodobało się Lesowi Claypoolowi, liderowi zespołu. – Kiedy rzucasz czymś na scenę, to znak małych i nic nieznaczących genitaliów – powiedział ze sceny.

Przejdźmy zatem do line-upu. Organizatorzy Woodstocku '94 chcieli zdecydowanie połączyć ze sobą dwa światy. Z jednej strony oddali hołd edycji z 1969 (zaproszono Joe Cockera czy Carlosa Santanę), z drugiej – postawili na wykonawców, którzy w tamtym okresie byli "na fali". Nie zabrakło Metalliki, Aerosmith, The Cranberries czy Red Hot Chili Peppers. Koncert tych ostatnich także przeszedł do historii. Muzycy Papryczek postanowili mocniej zaznaczyć swoją obecność na scenie, więc przywdziali dziwaczne kostiumy w kształcie... żarówek.

Wszystko to można było podziwiać nie wychodząc z domu (za pomocą płatnej usługi pay-per-view). W Polsce mieliśmy natomiast zdecydowanie szczęście, ponieważ retransmisję całkowicie za darmo zapewniła Telewizja Polska.

Na sam koniec wróćmy jeszcze do problemów. O pogodzie wspomnieliśmy, publiczność narzekała także na liczne zakazy (nie można było wnosić alkoholu, którego nie dało się kupić na miejscu). Odstraszały również ceny jedzenia i picia. Z uwagi na to, że więcej osób weszło na teren festiwalu niż zakładano, brakowało odpowiedniej ilości sanitariatów. Choć nie obyło się bez kłopotów organizacyjnych, to duch wolności i wspólnoty był, jak najbardziej, obecny na Woodstocku '94

Mimo tego, organizatorzy się nie zrazili i pięć lat później odbył się Woodstock '99, który... zakończył się kompletnym chaosem. To jednak temat na zupełnie inny artykuł.

Oto TOP10 najsłynniejszych występów na festiwalu Woodstock z 1969 roku: