Działająca pod tym pseudonimem Polly Jean Harvey od ponad 30 lat idzie niezłomnie własną drogą i łączy w niej alternatywny rock, elementy folku i punkowy bunt. Czasem jest drapieżna i potrafi zaatakować, czasem ze zrezygnowaniem zabiera nas w sentymentalne podróże po egzystencjalnych krajobrazach wielkich miast, a kiedy indziej po prostu siada z nami przy kieliszku wina i za pomocą muzyki rozmawia o intymności. Trudno się dziwić, że kiedyś zbliżyli się emocjonalnie z Nickiem Cave, z którym pracowali także muzycznie, na przykład przy balladzie “Henry Lee” z albumu “Murder Ballads”.
Miesiąc temu artystka odwiedziła Warszawę i zagrała na scenie klubu Palladium. Jej muzyka doskonale sprawdza się na średnich i mniejszych scenach, gdzie może liczyć na bezpośredni kontakt z publicznością. Może właśnie dlatego występując w minimalistycznym anturażu serii „Tiny desk concert” nie wyglądała na w żaden sposób ograniczoną i brzmiała doskonale. Trójka muzyków, pięć piosenek i ten jeden wyjątkowy głos. Koniecznie obejrzyjcie ten występ!
Polecany artykuł: