Choć wciąż naprawdę trudno w to uwierzyć, to już za chwilę minie miesiąc od śmierci Ozzy'ego Osbourne'a. Uznawany za ikonę heavy metalu muzyk zmarł 22 lipca w wieku 76 lat. Wiadomość obiegła świat zaledwie nieco ponad dwa tygodnie po tym, gdy "Książę Ciemności" zagrał swój pożegnalny koncert i po raz pierwszy od lat pojawił się także przy tej okazji u boku przyjaciół z oryginalnego składu Black Sabbath.
Za oficjalną przyczynę śmierci artysty uznano ostry atak serca, nie jest jednak tajemnicą, że zmagał się on z postępującą chorobą Parkinsona. Ozzy został pochowany 30 lipca w swojej wiejskiej posiadłości Welders House, zlokalizowanej w Buckinghamshire, gdzie spędził także ostatnie chwile swojego życia.
Robert Trujillo o ostatnim pożegnaniu Ozzy'ego Osbourne'a
W prywatnej części ceremonii pogrzebowej Osbourne'a udział wzięło około sto osób, w tym wiele jego współpracowników i kolegów po fachu m.in. Andrew Watt, Zakk Wylde, Elton John, Yungblud, Marilyn Manson czy członkowie Metalliki, w tym oczywiście Robert Trujillo.
Przypominamy, że zanim muzyk objął stanowisko basisty w zespole, był członkiem ekipy koncertowej właśnie "Księcia Ciemności". Po tym, gdy Trujillo został częścią Metalliki, on i Ozzy regularnie współpracowali i pozostawali w przyjacielskich stosunkach.
Teraz to właśnie Rob w audycji "Trunk Nation With Eddie Trunk" zdradził, co działo się na tej prywatnej części pogrzebu Ozza. Basista wspomniał, że w uroczystości wzięła niewielka grupa osób, a sporo gości przemawiało i wspomniało wzajemnie Osbourne'a. Trujillo wspomniał chociażby mowę Geezera Butlera, który w pewnym momencie miał wzruszyć się na tyle, że konieczna była przerwa. Basista zdradził także, że córka muzyka, Kelly Osbourne, zaśpiewała na pogrzebie, a w pewnym momencie wiatr zdmuchnął kartki, które przed sobą miała, co wszyscy odebrali jako symboliczny znak. Muzyk wspomniał również o zmieniającej się tego dnia pogodzie, a konkretniej o ulewie, przy której rozpoczął się pogrzeb i słońcu, przy którym cała uroczystość zakończyła się.