Sprawa Marilyna Mansona i jego byłej partnerki, aktorki Evan Rachel Wood, ciągnie się już od lat. Kobieta już w 2021 roku złożyła do sądu w Los Angeles wniosek, w którym oskarżyła muzyka o wieloletnie znęcanie się na tle psychicznym, fizycznym, seksualnym i emocjonalnym. Brian Warner (prawdziwe imię i nazwisko artysty) nie pozostał dłużny i również pozwał byłą narzeczoną, której zarzucił zniesławienie.
Akurat ten pozew został odrzucony już w maju 2023 roku, a Manson został nawet zobligowany przez sąd do pokrycia kosztów prawniczych, jakie poniosła Wood. Muzyk miał zapłacić byłej narzeczonej kwotę w wysokości 326 956 dolarów (około milion trzysta tysięcy złotych). Sąd zadecydował także, że muzyk musi zapłacić obecnej partnerce swojej byłej narzeczonej, Illmie Gore. W wyniku tej decyzji, Manson był winny obu Paniom łączną kwotę 496 364 dolarów. Adwokat muzyka już wtedy zapowiadał, że jego klient nie zamierza tak zostawić tej sprawy - dziś wiemy, że nie rzucał słów na wiatr.
Doszło do fałszerstwa?
Jak informuje portal TMZ, Manson odwołuje się od oddalenia złożonego przez niego pozwu o zniesławienie. W złożonym nowym wniosku Warner oskarża swoją byłą partnerkę o to, że ta sfałszowała list, którego autorem rzekomo miał być agent FBI. W przedstawionym pozwie muzyk twierdzi, że ma wyraźne dowody na fałszerstwo listu, który był następnie wykorzystywany w kampanii, która miała na celu przedstawiać jako "seksualnego predatora" i tworzyć narrację o rzekomych czynach, jakich miał się dopuszczać.
To właśnie doniesienia odnośnie istnienia takiego listu sprawiły, że media zaczęły przekazywać informację, jakoby Manson znajdował się pod obserwacją FBI, co miało nie być zgodne z rzeczywistością. Co ciekawe, w złożonym oświadczeniu Wood co prawda zaznaczyła, że nie dokonała sfałszowania listu, nie zaprzeczyła jednak, że został on sfałszowany przez kogoś innego.