Pink Floyd to prawdziwa legenda. Grupa rozpoczęła swoją przygodę z rynkiem w 1965 roku, a początkowo tworzyli ją Syd Barrett, Roger Waters, Richard Wright i Nick Mason. Zmagający się z problemami psychicznymi Syd został jednak wyrzucony ze składu w 1968 roku, a jego miejsce zajął David Gilmour. W latach 1967-1983, zespół wydał dwanaście albumów studyjnych, w tym uznawane za przełomowe Atom Heart Mother, The Dark Side of the Moon, Wish You Were Here i The Wall. Po wydaniu The Final Cut Waters opuścił grupę, a ta, już jako trio, wydała jeszcze trzy płyty. The Endless River ujrzał światło dzienne już po śmierci Wrighta. Po wydaniu tej płyty, David Gilmour wprost powiedział, że to koniec funkcjonowania Pink Floyd. Mimo to grupa powróciła w 2022 roku, wydając utwór Hey, Hey, Rise Up!, dochód z którego przekazała na pomoc poszkodowanym w rosyjskiej wojnie na terenie Ukrainy.
Co dalej ze sprzedażą katalogu Pink Floyd?
Już w ubiegłym roku głośno było na temat tego, że zespół ma w planach sprzedaż swojego imponującego katalogu. Mówiło się, że jest całe grono chętnych, którzy są w stanie zaoferować bajońskie sumy za prawa do tak kultowej twórczości. Bardzo szybko jednak do akcji wkroczył Waters, który swoimi kontrowersyjnymi wypowiedziami na temat wciąż toczącej się wojny rosyjskiej na terenie Ukrainy, skutecznie zniechęcił potencjalnych kupców. Może jednak nie wszystko stracone?
"To naprawdę dziwna sytuacja"
Źródła zbliżone do zespołu twierdzą jednak, że cała sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana. Faktem jest, że muzycy, przede wszystkim David Gilmour i Roger Waters, nie mogą dojść do porozumienia, choć zgadzają się w tym, że chcą zarobić na sprzedaży katalogu 500 milionów dolarów. Okazuje się, jednak, że trudno było podjąć współpracę także z Nickiem Masonem oraz spadkobiercami Barretta i Wrighta i to właśnie ten aspekt okazał się być największą przeszkodą w finalizacji umowy, a nie waśnie między Gilmourem a Watersem. Źródło twierdzi także, cała sprawa jest naprawdę dziwna, gdyż z jednej strony można powiedzieć, że umowa jest "praktycznie martwa", z drugiej zaś jednocześnie wciąż znajduje się na stole. Magazyn "Variety" poprosił przedstawicieli grupy o komentarz, nie uzyskali go jednak.