Niesamowita podróż w 90 minut. Lunatic Soul i "The World Under Unsun" [RECENZJA]

2025-10-31 11:31

Fani projektu Lunatic Soul, za który odpowiada Mariusz Duda znany z Riverside, musieli uzbroić się w cierpliwość, jeśli chodzi o kolejne wydawnictwo. Ciężko uwierzyć, że w listopadzie od wydania "Through Shaded Woods" minie już pięć lat. W końcu jednak doczekaliśmy się ósmego albumu pod szyldem LS. Czy warto było czekać na "The World Under Unsun"?

Lunatic Soul

i

Autor: Oskar Szramka/ Materiały prasowe

Lunatic Soul i The World Under Unsun. W tej podróży zawitamy do różnych muzycznych krain [RECENZJA]

Mariusz Duda, co wiadomo nie od dziś, nie jest typem osoby, która mogłaby usiedzieć w jednym miejscu. Od lat stoi na czele formacji Riverside, działa także pod własnym nazwiskiem, a w 2008 roku powołał do życia projekt Lunatic Soul, na którego właśnie przyszła pora po pięcioletniej przerwie. Ósmy krążek zrealizowany pod tym szyldem to dzieło zdecydowanie wyjątkowe. The World Under Unsun jest bowiem podwójnym albumem. Duda w końcu spełnił swoje marzenie, bo – jak sam przyznawał – już od dłuższego czasu myślał intensywnie nad tak rozbudowanym wydawnictwem. Wypuścił w świat mnóstwo premierowej muzyki: 14 utworów o łącznym czasie trwania 90 minut. Nie da się ukryć, że to dość odważny ruch w dzisiejszych czasach, w których rządzą single i raczej odchodzi się od długich albumów. Lider Riverside zaryzykował więc za sprawą The World Under Unsun

Najpiękniejsze rockowe ballady. Oto nasze TOP 10 najlepszych utworów

Zanim przejdę to omówienia całości, wypadałoby wspomnieć, że tegoroczne wydawnictwo zamyka tryptyk fabularny. Jego historia rozpoczyna się po wydarzeniach z Fractured (2017), a kończy przed tymi znanymi z Walking on a Flashlight Beam (2014). The World Under Unsun opowiada historię człowieka, który jest uwięziony w pętli życia i śmierci. Próbuje się on wyrwać z toksycznych relacji i powtarzających się schematów. Tytułowe "unsun" symbolizuje słońce podczas całkowitego zaćmienia, czyli świat, w którym nic nie idzie dobrze.

Album jest pewnego rodzaju podsumowaniem. Mariusz Duda zapowiedział przecież, że w takiej formule Lunatic Soul już raczej nie powróci, co jednak na szczęście nie oznacza definitywnego końca tego projektu. Na The World Under Unsun nie brakuje mroku, melancholii czy intymności. Pod względem stylistycznym, na ósmym albumie odnajdziemy tropy z całej dotychczasowej historii Lunatic Soul. Ambient, elektronika, folk, rock – wszystkie te gatunki odnajdziemy na niniejszej płycie. Duda, jako multiinstrumentalista, kreuje brzmienie, które jest naprawdę eklektyczne. Dla jednych będzie to siła, dla drugich wada, ponieważ krążek nie jest do końca spójny i miejscami wymaga sporo cierpliwości od słuchacza.

Mamy w końcu do czynienia z monumentalnym dziełem, którego nie da się zgłębić za pierwszym podejściem. Potrzebnych jest ich przynajmniej kilka i to w odpowiednich warunkach. W zamian jednak otrzymamy jedną z najbardziej satysfakcjonujących podróży w historii LS, której z pewnością nie będziecie żałować, choć na drodze pojawiają się czasem "wyboje". Na pewno jest to dzieło, w którym emocje są wyrażane nie tylko poprzez teksty, ale przede wszystkim w długich, misternie skonstruowanych kompozycjach. Duda zadbał o to, aby obok zwartych utworów, pojawiły się prawdziwe "kolosy", w których kolejne elementy rozbudowanej układanki odkrywa się z czasem. 

Weźmy chociażby na warsztat Mind Obscured, Heart Eclipsed, najdłuższą kompozycję, która trwa prawie 12 minut. Bardzo wolno, w sposób filmowy, się rozkręca, później wchodzi bas, który wręcz rozsadza głośniki. Wokal Dudy usłyszymy dopiero, mniej więcej, w połowie utworu. Nie brakuje w Mind... rockowego pazura, więc jak widać: sporo się dzieje. W środku pojawia się natomiast saksofon dodający całości aurę tajemniczości. Partie Marcina Odyńca odnajdziemy także w Loop of Fate, napędzanym przez plemienną perkusję, i Hands Made of Lead, który otwiera drugą część The World Under Unsun. Jest tu delikatny fortepian, klimat jazzowy łączy się z mocniejszym anturażem, a gospodarz projektu oddaje przede wszystkim miejsce instrumentom. Z tych bardziej rozbudowanych kompozycji ta najbardziej mnie przekonuje, a czas się nie dłuży. Skoro już o tym wspomniałem... Bardzo doceniam kreatywność Mariusza Dudy, ale nie ukrywam, że spokojnie mógłby najdłuższe utwory na The World Under Unsun skrócić o 2-3 minuty i to bez szkody dla całości.

Dlatego też ja chętniej wracam do numerów bardziej zwartych. Od pierwszego zetknięcia pokochałem Ardour z wyrazistym rytmem, który pasowałby do zawartości Through Shaded Woods. Mocnymi punktami albumu są ballady. Good Memories Don’t Want to Die chwyta za serce i nie chce puścić. Melancholijny wokal urzeka, a ukulele idealnie wpasowuje się w cały klimat. Ja odnajduję tutaj echa Wasteland Riverside. Żałobny Torn in Two także zapisuję po stronie plusów. Z mocniejszych fragmentów na pewno trzeba wyróżnić Monsters z... solówką gitarową Mateusza Owczarka z Lion Shepherd. Na The World Under Unsun nie brakuje hitów i wspaniałych melodii. The Prophecy nie przez przypadek został singlem, choć – pod kątem czasu trwania – nie spełnia "odpowiednich" wymogów. Wpada jednak natychmiast w ucho. Podobnie jak otwierający utwór tytułowy: hipnotyczny, z mroczniejszą elektroniką i elementami folku.

Od debiutu Lunatic Soul jest przestrzenią dla Mariusza Dudy na muzykę bardziej nastrojową i eksperymentalną w porównaniu do Riverside. Nie da się ukryć, że The World Under Unsun mocno podkręca tę mroczną (i introspektywną) sferę. 

O tym, że Mariusz Duda poniżej pewnego poziomu nie schodzi, wiemy od bardzo dawna. The World Under Unsun jest więc kolejnym udanym dziełem w jego, bogatej już, dyskografii. Najnowszy Lunatic Soul to album dla cierpliwego słuchacza, który ceni sobie eklektyczność i ma otwarty umysł. Idealny na długie, jesienne oraz zimowe wieczory.

Ocena: 8/10

Najlepsze utwory z albumu: The World Under Unsun, Good Memories Don't Want to Die, The Prophecy, Hands Made of Lead, Ardour

Oto muzycy ze świata rocka i metalu, którzy zmarli w 2025 roku. Pożegnaliśmy wielkie nazwiska: