Alice in Chains i historia albumu z 1995 roku
W połowie lat dziewięćdziesiątych Alice in Chains była jedną z najważniejszych grup grunge’owych na świecie. Po wydaniu przełomowego krążka Dirt (1992), uznawanego za klasyk tego gatunku, muzycy z Seattle osiągnęli komercyjny sukces, ale wewnątrz grupy nie działo się najlepiej. Wokalista Layne Staley zmagał się z silnym uzależnieniem od heroiny. Po premierze Jar of Flies, akustycznej EP-ki z 1994, frontman Alice in Chains udał się na odwyk. Z kolei perkusista Sean Kinney miał problemy z alkoholem. W takich warunkach działalność grupy była ograniczona. Zespół odwołał zaplanowaną trasę koncertową, a dalsza przyszłość stanęła pod ogromnym znakiem zapytania.
Gitarzysta Jerry Cantrell w tamtym okresie zaczął więc pracować nad utworami z myślą o swoim debiutanckim solowym albumie. Basista Mike Inez nagrywał ze Slashem, z kolei Staley dołączył do supergrupy Mad Season, w której występował m.in. Mike McCready z Pearl Jam. W marcu 1995 zespół wypuścił w świat krążek Above. Nic więc dziwnego, że w przestrzeni medialnej narastały plotki o końcu Alice in Chains. To mocno zirytowało Cantrella. Za cel postawił sobie zebranie muzyków w studiu i stworzenie kolejnego albumu pod znanym szyldem.
– Praca nad trzecim albumem Alice in Chains [...] zaczęła się od tego, że przyjechałem do Seattle i zacząłem prace z Jerry’m u niego w domu. Plan [...] był taki, żeby mnie tam ściągnąć w nadziei, że jak tylko pozostali członkowie zespołu dowiedzą się, że jestem w mieście, to wystawią uszy i zaczną zastanawiać się co się dzieje, co robimy. I dokładnie tak się stało. Zainteresował się Sean, który przyprowadził Mike’a. I nagle, bum! Gramy sobie, a ja idę po Layne’a do jego domu, żeby go ściągnąć – wspominał producent Toby Wright w książce Wszyscy kochają nasze miasto. Historia grunge’u z pierwszej ręki. Wcześniej współpracował on m.in. ze Slayerem przy okazji Divine Intervation.
Polecany artykuł:
Muzycy rozpoczęli konkretne działania w kwietniu 1995 w Bad Animals Studio. Ale nie byli w najlepszej możliwej kondycji. – To była naprawdę bolesna sesja, ponieważ trwała długo. Widok Layne'a w takim stanie był przerażający. Jednak kiedy zdawał sobie z tego sprawę, był najsłodszym i najbystrzejszym facetem, jakiego można spotkać. Bycie z nim i obserwowanie, jak zasypia na twoich oczach, było dla mnie traumatycznym przeżyciem – dodał Cantrell w książce Grunge is Dead Grega Prado.
Uzależnienie wokalisty Alice in Chains sprawiało, że często był nieobecny na sesjach nagraniowych oraz próbach. Początkowo Staley próbował zresztą ukrywać przed resztą swoje problemy, później już się z tym nie krył. Bywał blady i wycieńczony. Udało mu się jednak nagrać wokale. Na albumie Alice in Chains, mimo wszystko, brzmi potężnie i do szpiku kości autentycznie. Trzeba także nadmienić, że część obowiązków wokalnych przejął od niego Cantrell. To właśnie gitarzysta wykonuje główne partie w Grind, Heaven Beside You i Over Now.
– Na wielu z tych piosenek, które napisali Jerry i Layne słychać dialog między nimi, słychać co sobie mają nawzajem do powiedzenia. Jak na tacy, może czasami nieco pokrętnie. Wyszedł z tego znacznie bardziej mroczny i brutalny album niż "Dirt" – przyznał Sean Kinney, cytowany we wspomnianej już wyżej książce Marka Yarma. Nagrania trwały kilka miesięcy. Chociaż nie wszystko przebiegało zgodnie z planem, to w sierpniu 1995 udało się zakończyć prace nad trzecim studyjnym albumem. – Toby był bardzo, bardzo cierpliwy. Był żołnierzem starającym się podtrzymać naszą energię. Był dla nas jak brat – wspominał Mike Inez, który dołączył do Alice in Chains w 1993 i zastąpił w składzie Mike’a Starra.
Polecany artykuł:
Na początku października zespół wypuścił pierwszy singiel - Grind, który zresztą otwierał cały album. Został wytypowany ze względu na swój ciężar. 31 października 1995 na rynku pojawił się krążek Alice in Chains z charakterystyczną okładką przedstawiającą trójnogiego psa. Płyta zadebiutowała na pierwszym miejscu amerykańskiej listy Billboardu. Utrzymała się zresztą na niej przez ponad 40 tygodni. W pierwszym tygodniu w USA rozeszło się prawie 190 tys. egzemplarzy tego wydawnictwa. Ogólnie Alice in Chains pokrył się tam podwójną platyną.
Na początku 1996 muzycy zapewniali, że wyruszą w regularną trasę promującą album. Skończyło się jednak na czterech występach w roli supportu dla Kiss. Zespół dał się też namówić na koncert w ramach legendarnego cyklu MTV Unplugged. Ten odbył się 10 kwietnia 1996 w Brooklynie. Wyemitowano go w telewizji w czerwcu, a pod koniec lipca ukazał się w formie fizycznej. Chwilę wcześniej, 3 lipca, miał miejsce – jak się później, niestety, okazało – ostatni koncert Alice in Chains ze Staleyem w składzie. Później zespół nagrał jeszcze dwie premierowe kompozycje z wokalistą (Get Born Again i Died). Frontman zmagał się z uzależnieniem od heroiny aż do swojej śmierci. Layne Staley odszedł 5 kwietnia 2002 w wieku 34 lat... Natomiast historia Alice in Chains nie dobiegła ostatecznie końca. Grupa powróciła na scenę w 2005 i do dzisiaj istnieje.