Wytrzymali sześć kawałków, a następnie wydarzyło się coś, czego nie spodziewał się nikt. Założyciel grupy i jej frontman Anton Newcombe zwrócił się do realizatora dźwięku, a następnie do swojego kolegi z grupy Ryana Van Kriedta i... kazał mu opuścić scenę!
- Wyłącz temu gościowi mikrofon, odkładaj moją gitarę, koniec imprezy kapitanie – powiedział Newcombe – Właściwie nie potrzebujemy Cię. Idź. Odłóż moją gitarę na scenie i przemyśl to, co właśnie się dzieje.
- Lepiej żebyś to przemyślał, bo to będzie na zawsze – odpowiedział mu Van Kriedt, zanim rzeczywiście odłożył instrument i wydawał się schodzić ze sceny. Jednak drogi muzyków się skrzyżowały i zaczęli się okładać, a Newcombe nawet użył gitary, by uderzyć nią Van Kriedta w głowę. Była też gonitwa po scenie i zejście do parteru zanim na scenę wkroczyła ochrona i rozdzieliła krewkich muzyków. Newcombe podszedł po bójce do mikrofonu, jednak wyłączono mu w go w trakcie przemowy, a następnie spuszczono kurtynę, co było wyraźnym znakiem, że koncert dobiegł końca.
Oczywiście jednak, że to nie koniec, bo przecież żyjemy w XXI wieku i wszyscy wszystko rejestrują, zatem wydarzenie szybko trafiło do mediów społecznościowych i wzbudziło całą lawinę komentarzy. Takie promocji Brian Jonestown Massacre nie mogło sobie kupić za żadne pieniądze, choć wątpimy czy by chciało.
Według portalu NME powołującego się na australijskie ABC News trasa grupy została przerwana, a koncerty odwołane. Oficjalnie podano, że stało się to „z powodów medycznych”. Na razie oficjalnie grupa nie skomentowała tych wydarzeń.
Działająca od 1990 roku grupa Brian Jonestown Massacre ma na koncie 21 albumów. Mieszają wpływy bluesa, psychodelii i hard rocka. Ich nazwa to połączenie nawiązań do nazwiska tragicznie zmarłego gitarzysty The Rolling Stones oraz masakry w Jonestown dokonanej przez sektę Świątynia Ludu Kościoła Pełnej Ewangelii kierowaną przez Jima Jonesa w 1978 roku.
Polecany artykuł:
