Zespół AC/DC w ubiegłym roku świętował swój szczególny jubileusz. Formacja powstała w 1973 roku, a dokładnie w Sylwestra minęło 50 lat od dnia, gdy zagrała swój pierwszy koncert. Na tym w roli wokalisty zaprezentował się Dave Evans, czyli pierwszy wokalista grupy. Muzyk nagrał z zespołem jedynie jeden numer, wydany równocześnie jako jego debiutancki singiel, zatytułowany Can I Sit Next to You, Girl. Evans odszedł z AC/DC już w 1974 roku i został zastąpiony przez Bona Scotta, a jako powód odejścia podano konflikt wokalisty, który miał także wymiar bójki, z menedżerem Michaelem Browningiem. Scott pozostał członkiem zespołu aż do lutego 1980 roku, czyli do dnia swojej tragicznej śmierci i nagrał z nim siedem albumów, w tym legendarne Highway to Hell. Jeszcze w tym samym roku nowym wokalistą AC/DC został Brian Johnson, którego po raz pierwszy świat usłyszał na zupełnie kultowym dziś Back to Black.
Muzyk pozostaje członkiem formacji do dziś, rozstał się z nią chwilowo w 2016 roku, by skupić się na leczeniu problemów ze słuchem, powrócił już dwa lata później. Obecnie AC/DC szykuje się do rozpoczęcia jubileuszowej trasy koncertowej, na której grupa zaprezentuje się w nieco innym składzie: Johnson, Angus Young, Stevie Young, Matt Laug (perkusja) i Chris Chaney (bas). Najświeższym krążkiem formacji pozostaje Power Up z listopada 2020 roku.
Kto lepszym głosem AC/DC według... byłego wokalisty grupy?
Wśród fanów grupy dyskusje na temat tego, kogo można określić mianem najlepszego jej wokalisty: Bona Scotta czy Briana Johnsona, trwają już od lat. Wielu jest zdania, że nie da się jednak dokonać takiego wyboru, gdyż każdy z nich ma swój własny styl, a z drugiej strony obecny głos AC/DC genialne wszedł w buty Scotta i świetnie wykonuje utwory, wykonywanie pierwotnie właśnie przez zmarłego w 1980 roku muzyka.
Takiego samego zdania jest również Evans. Muzyk w najnowszej rozmowie z José Luisem Mat Sanchezem został poproszony o wybór spośród swoich następców w AC/DC. Początkowo Dave zażartował mówiąc, że najlepszy to jest on, przechodząc do rzeczy zaznaczył, że on na solowych koncertach wykonuje kilka kawałków zespołu, ale jedynie z z czasów Bona, co robi przecież w jakiejś mierze też Brian, Scott zaś śpiewał kawałki, które powstały, gdy to on był wokalistą w AC/DC. Ostatecznie jednak Evans wyjaśnił, że nie da się wybrać między Bonem Scottem a Brianem Johnsonem, gdyż obaj się zupełnie różni i nie można ich porównać, tak samo, jak nie można porównać jego do któregoś z tej dwójki.
Dave jest zdania, że będąc fanem czy fanką zespołu nie można być stronniczym wobec któregoś z jego wokalistów, gdyż zarówno on, jak i Bon i Brian tworzą całą jego historię, Skupienie się na jednym z głosów to, według niego, orientowanie się tylko na część historii AC/DC i nie jest to dobre podejście.
Więc tak, prawdziwi fani AC/DC - oni po prostu kochają AC/DC. I przez lata wiele się tam zmieniło. Kiedy odszedłem z zespołu, mieliśmy trzech basistów. Kiedy z niego odchodziliśmy, mieliśmy trzech perkusistów. Mieliśmy trzech menadżerów. Bez całej tej historii nie ma potem ery Bona Scotta. Nie ma nic. I bez Bona – był tam, jak sądzę, przez sześć lat, zanim umarł. A potem nastała era Briana Johnsona. Zatem bez Bona i Dave’a nie ma Briana. Bez Dave'a nie ma Bona. I tak oto powstał cały zespół. Wszyscy fani muszą to celebrować, a każdy fan, który dyskredytuje kogokolwiek z nas, nie może nazywać się fanem AC/DC i powinien się całkowicie wstydzić - stwierdził Dave Evans.
