Krzysztof Cugowski zawitał do "Melliny", a okazją do rozmowy stała się premiera wywiadu-rzeka Śpiewanie mnie nie męczy, jaki z legendarnym muzykiem przeprowadził Marek Sierocki. Marcin Meller wyjaśnił, że był umówiony ze swoim gościem dużo wcześniej, jednak termin przypadł na moment śmierci Felicjana Andrzejczaka. Przypominamy, że legendarny wokalista, który na początku lat 80. również był wokalistą Budki Suflera, zmarł 18 września b.r. w wyniku doznanego udaru, po którym to muzyk znalazł się w stanie śpiączki, z której już się niestety nie wybudził.
Krzysztof Cugowski o Felicjanie Andrzejczaku
Prowadzący pytał także o stosunki, jakie panowały między artystami w obliczu tego, że Andrzejczak niejako stracił na tym, że już w 1983 roku Cugowski wrócił do Budki Suflera. Muzyk wyjaśnia, że mimo tego on i Felicjan Andrzejczak przyjaźnili się i pozostawali w bardzo dobrych, serdecznych relacjach. Krzysztof Cugowski wspomina, że zaledwie na miesiąc przed śmiercią wokalista był gościem na jednym z jego koncertów i miał się pojawić na jego nadchodzącym, jubileuszowym występie, który odbędzie się 4 listopada w Lublinie.
Gość “Melliny” mówi też, że Andrzejczak nigdy nie powiedział, jakoby miał do niego żal o sytuację z 1983 roku i dodaje, że najpewniej wynikało to z jego charakteru, gdyż wspomina zmarłego kolegę jako osobę miłą, serdeczną, przyjacielską i nie nadętą, a do tego uważał go za wspaniałego i utalentowanego wokalistę. Krzysztof Cugowski nie ukrywa też, że zdawał sobie sprawę ze stanu zdrowia Andrzejczaka, zaznacza jednak, że ten nie zapowiadał jego śmierci w przeciągu zaledwie miesiąca i jak stwierdził, ta nadeszła "nagle".
Polecany artykuł: