Coraz więcej muzycznych legend decyduje się na pożegnanie ze sceną. Wiadomo, że po pożegnalnej trasie, która zostanie wznowiona na jesieni, ten etap w karierze zamknie zespół Aerosmith, a w grudniu ubiegłego roku zdecydowali się na to już Panowie z Kiss - choć w tym przypadku grupa powróci już za trzy lata, ale pod postacią awatarów. Kilka dni temu szczegóły pożegnalnej trasy ogłosiła Cyndi Lauper, a teraz jeszcze okazało się, że artystka dotrze w jej ramach do naszego kraju! Na koniec decydują się jednak również kapele, będące na scenie krócej, niż wymienione wyżej, chociażby Sum 41.
ZOBACZ TAKŻE: Sum 41 pożegna się z polskimi fanami na koncercie w 2024 roku
Nie dziwi więc, że w obliczu tych wszystkich ogłoszeń pewien amerykański dziennikarz orzekł, że koniec muzyki rockowej nastąpi w przeciągu najbliższych kilku lat argumentując, że takich decyzji ze strony weteranów branży w najbliższym czasie będzie coraz więcej, a godnych zastępców na rynku, jego zdaniem, nie widać.
Status Qou skończy karierę?
Wygląda na to, że kolejna formacja daje dowód na prawdziwość wniosków Mitcha Lafona. Francis Rossi - współzałożyciel, wokalista i gitarzysta prowadzący zespołu Status Quo w wywiadzie dla "Mirror" powiedział, że grupa po zakończeniu trwającej trasy koncertowej najpewniej już nigdy nie wróci na scenę. Zapytany o to, dlaczego w takim razie seria występów nie została zareklamowana jako pożegnalna muzyk powiedział, że zrobił to już raz, a następnie wrócił na scenę, nie chce więc narazić się po raz kolejny na słowa krytyki.
Jak mówi Rossi, być może kiedyś pojawi się ktoś, kto będzie w stanie zaoferować ogromną sumę za powrót Status Quo na scenę, ale jak dodaje, szczerze w to wątpi, a do tego zwyczajnie nie widzi już żadnej przyszłości dla formacji.